Forum www.twilight2009.fora.pl Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Wygrane marzenia by Bella
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.twilight2009.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Bella
Administrator
Administrator



Dołączył: 03 Mar 2009
Posty: 915
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ostrowiec

PostWysłany: Śro 16:23, 23 Cze 2010    Temat postu: Wygrane marzenia by Bella

Rozdział I
Był to wyjątkowo pochmurny dzień. I wyjątkowo chłodny, jak na Los Angeles, gdzie temperatura przez cały rok rzadko kiedy spada poniżej 15°C. A teraz przez kilka dni padał ulewny deszcz zmuszając mieszkańców do siedzenia całymi godzinami w domu.
Ashley Hopeworth siedziała przy biurku umiejscowionym przy oknie w swoim pokoju, w które teraz tępo się wpatrywała i nasłuchiwała dudnienia ciężkich kropel o dach. Usłyszała dźwięk swojego telefonu leżącego na szafce w drugim końcu pokoju, co odwróciło jej uwagę od padającego deszczu. Jej wzrok omiótł pokój, w którym zdecydowanie nie było porządku. Już dawno przestala o niego dbać. Na fotelu leżały ubrania, które zdjęła po ostatnim koncercie: jej ulubiona dżinsowa spódniczka mini i biała bluzeczka na ramiączkach. W kącie kolo lóżka stoją czarne, zgrabne pantofelki. Na łóżku książki. Niedawno się uczyła: historia Stanów Zjednoczonych i język francuski. No tak, ale za miesiąc matura. Już kończy liceum. Kiedy to zleciało? Wydawałoby się, że dopiero wczoraj Szla ze swoją przyjaciółką Init do nowej szkoły. Jaka mama była wtedy z niej dumna. No tak, ale dzisiaj jej mamy już nie ma. Westchnęła ciężko i potoczyła wzrok po reszcie pokoju. Zatrzymał się on na magnetofonie wokół którego porozrzucane były płyty jej ulubionych wykonawców: Dalida, Elvis Presley, The Beatles. Słuchała ich wczoraj przed snem i zapomniała odłożyć na miejsce. Zdarza się. Kolo magnetofonu leżał laptop. Ostatnio układała nowy tekst piosenki. Jej wzrok z powrotem zatrzymał się na biurku, przy którym siedziała. Tutaj był jeszcze większy bałagan.
Po jej lewej stronie leżał stos książek do historii, angielskiego, francuskiego. Po jej prawej stronie leżały zeszyty, notatki, wykresy. Ponownie spojrzała w okno, westchnęła raz jeszcze i wstała, aby zobaczyć kto sobie o niej przypomniał. Była to Init, jej najlepsza przyjaciółka i w pewnym sensie najbliższa osoba. Znała ją od blisko dziesięciu lat. Była dla niej jak siostra. Jej sms brzmiał: „Co porabiasz? Daniel powiedział mi, że ostatnio od wszystkich się izolujesz. Martwię się o ciebie. I on też…” Daniel, jej starszy brat. Naprawdę był kochany, ale czasem ją irytował. Czasem za bardzo się nią przejmował, a od dwóch lat, od tego tragicznego wypadku ich mamy obserwował ją prawie non-stop, tak że stawało się to już nie do zniesienia. Ona jeszcze do tej pory się po tym nie otrząsnęła, a dzisiaj było jej tym bardziej ciężej, ponieważ mijała druga rocznica tego wydarzenia. Odłożyła telefon na szafkę, chwyciła kurtkę i wyszła z pokoju nie zamykając drzwi. Już wiedziała co zrobi. Zbiegła po schodach o mało nie wpadając na Daniela.
- Hej mała, co się dzieje? – uśmiechnął się do niej. Zawsze ten kpiący uśmiech, ale i tak był kochany.
- Wychodzę! – podskoczyła całując brata w policzek i wybiegła z domu.
- W taką ulewę? Ej, zaczekaj!
Ale Ashley się nawet nie odwróciła. Otworzyła drzwi i wyszła na wielką ulewę. Zatrzymała się dopiero wtedy, gdy doszła do samochodu stojącego na parkingu przed swoim wielkim domem. Wtedy się odwróciła. Dom był naprawdę ogromny. Trzy piętra. Przypominał trochę pałac, ale w Hollywood takie domy były na porządku dziennym. Umalowany był jasnymi, pastelowymi kolorami. Z tyłu znajdował się basen i taras, gdzie wyprawiała swoje liczne urodziny, w tym ostatnie, osiemnaste, dwa miesiące temu. To wtedy Martinique zaczęła chodzić z Danielem. Dziwne, przecież nigdy za sobą nie przepadali. Uśmiechnęła się na wspomnienie tych ich wielu kłótni. Martinique była jej drugą przyjaciółką. Znała ją krócej niż Init, bo poznały się dopiero w liceum, ale i tak spędziły ze sobą wiele wspaniałych chwil. Obok parkingu stała altanka, w której Ashley uwielbiała przesiadywać z książką, czasem laptopem i pomysłami na nowe piosenki w samotne popołudnia. Dziewczyna odwróciła się od wspomnień i wsiadła do samochodu. Odpaliła silnik, włączyła muzykę na cały regulator i ruszyła. Teraz, kiedy ogarnęła ją fala wspomnień, gdy oczami wyobraźni zobaczyła twarze swoich przyjaciółek, brata i ojca – zrobienie tego, co planowała od kilku dni, przychodziło jej z wielkim trudem. Jednak zacisnęła zęby, nacisnęła mocniej pedał gazu i popędziła w kierunku wzgórza Hollywood. Podczas, gdy samochód mijał kolejne ulice Los Angeles, w głowie Ashley trwała gonitwa myśli, jej pojazd zgrabnie wymijał inne, a krople deszczu dalej rozbijały się o szyby. W końcu dojechała do celu. Wyszła z samochodu nie zamykając drzwi i nie wyłączając muzyki. W pobliżu nie widziała nikogo. Powoli ruszyła w stronę brzegu wzgórza. Spojrzała w dół. Nigdy nie miała lęku wysokości, tak więc i teraz nie zakręciło jej się w głowie, ale przystanęła i cofnęła się o kilka kroków zastanawiając się czy to rozwiąże wszystkie jej problemy. Dzisiaj mijała druga rocznica śmierci jej mamy. Była jej bardzo bliska, to fakt, ale nie zabiła się wtedy, a ma to zrobić teraz? Do tego ma najlepsze przyjaciółki pod słońcem, kochanego brata i siostrę, a jej wciąż mało. A do tego w tym czasie, kiedy najbardziej potrzebowała wsparcia, Jacob, jej były chłopak, z którym chodziła aż kilka tygodni, okazał się być największym chamem na świecie. Każdy mówił, aby się nim nie przejmowała, bo on naprawdę nie był tego wart, ale ona i tak poczuła się dotkliwie zraniona, wykorzystana i okropnie oszukana. I mimo iż chciała, to i tak nie mogła się tym nie przejmować. A do tego miała duże problemy w szkole. Bała się matury. Bała się tego, ze jej nie zda, i ze marzenia o wyższej uczelni w jednej sekundzie zostaną zaprzepaszczone. Zawsze dobrze się uczyła, nigdy nie miała problemów z nauką. Tak było. Do czasu. Teraz jej koncentracja była bardzo osłabiona. Spojrzała jeszcze raz w dół. Przed nią rozpościerała się panorama Los Angeles. Kochała to miasto. Było ono dla niej dowodem na to, że na świecie nie ma marzeń nie do spełnienia. I ponownie zbliżyła się do przepaści. Kiedy to zrobiła z tylu rozległ się czyjś głęboki, bez wątpienia męski głos.
- Nie zrobisz tego.
Ashley odwróciła się tak szybko, jakby ten glos ją oparzył. I zaniemówiła. Przed nią stał młody, niezwykle przystojny mężczyzna. Nie mógł mieć więcej niż dwadzieścia, dwadzieścia jeden lat. Mierzył około stu dziewięćdziesięciu centymetrów wzrostu. Był śniadej karnacji. Jego oczy miały odcień jasnej, przejrzystej zieleni. Wyrażały one lekkie zdziwienie i…tak, Ashley zauważyła w nich coś w rodzaju współczucia. Wzrok dziewczyny podążył od jego twarzy do klatki piersiowej i nóg. Miał na sobie biały T – Shirt i krótkie spodenki, w których kieszeniach tkwiły jego ręce. Stal z pewną nonszalancją oparty o samochód i się uśmiechał. Ashley stała jak zahipnotyzowana i tylko otwierala i zamykala usta w niemym wysilku powiedzenia czegoś konkretnego. W końcu mężczyzna wstał, podszedł do niej, wyciągnął rękę i powiedział raz jeszcze.
- Nie zrobisz tego.
Dziewczyna jednak zignorowała wyciągniętą dłoń i zdołała tylko wykrztusić.
- K…kim jesteś?
- Przyjacielem. Na imię mi Keith. Może jednak przesuniesz się trochę do przodu zanim się zachwiejesz i polecisz w dół?
Dziewczyna jednak ponownie go zignorowała patrząc nań podejrzliwie.
- Co ty tutaj robisz? – zapytała, a z twarzy mężczyzny spełzł uśmiech.
- Na wszelkie pytania będę ci odpowiadać, gdy przesuniesz się do przodu.
Dziewczyna rzuciła jeszcze jedno tęskne spojrzenie za siebie i powoli, bardzo powoli, jak dziecko dopiero co uczące się chodzić, zrobiła pierwszy krok w kierunku mężczyzny.
- Bardzo dobrze! – ucieszył się Keith. – Doskonale. Teraz może mi powiesz dlaczego chciałaś się targnąć na własne życie? – Ashley rzuciła mu wściekle spojrzenie.
- Nie odpowiedziałeś mi na moje pytanie.
- Jakie?
- Co tutaj robisz?
- Przyjechałem, aby trochę odpocząć i się zrelaksować. Lubię tu przesiadywać.
- Wcześniej nie zauważyłam tutaj żadnego samochodu. Ciebie też nie. – dodała patrząc na niego podejrzliwie.
-No cóż…Byłaś zbyt zdesperowana i skupiona, na tym, co chcesz zrobić, więc nie dziwię się, że mnie nie zauważyłaś. – uśmiechnął się szczerząc zęby. Dopiero teraz zauważyła, że miał piękne, białe, równe zęby, co sprawiało, ze jego uśmiech powalał z nóg.
- Ale sądzę, że samochód bym zauważyła. Przecież to nie mrówka. – powiedziała to starając się nie myśleć o jego uśmiechu.
-Nie, jeśli jest się wpatrzonym w jeden punkt. Ale mniejsza o to: co skłoniło cie do tego czynu?
- A co cię może obchodzić moje życie?
- Powiedzmy, że obchodzi.
- A nie powinno. Kim jesteś? Kolejnym dziennikarzem piszącym jakiś cholerny artykuł do kolejnego brukowca, który specjalizuje się utrudnianiem nam życia?
Przenikliwe oczy młodego mężczyzny zostały zwrócone w stronę dziewczyny. Z jego ust zniknął uśmiech. Twarz jakby trochę pobladła.
- Dziennikarzem? Ja…skąd…skąd ci to przyszło do głowy? – zapytał niby spokojnie, ale glos mu przy tym lekko zadrżał.
- Mam ograniczone zaufanie.
- Ale może ci ulży, jak powiesz?

Ashley obeszła dokoła samochód. Zastanawiała się czy można zaufać temu dopiero co poznanemu mężczyźnie. Nigdy nie zachowywała się tak lekkomyślnie. Ale rzeczywiście musiała z kimś porozmawiać. Tylko z kim? Ma przecież przyjaciółki, na których nigdy przecież się nie zawiodła. Jednak ten chłopak sprawia godnego zaufania. Kiedy w jej głowie toczyła się zażarta bitwa, Keith cały czas się jej przyglądał. W końcu i ona spojrzała na niego. To, co zobaczyła przeszło jej najśmielsze oczekiwanie. Oprócz tego, że cały czas wzrok miał utkwiony w niej, to jeszcze wciąż stal w takiej samej pozycji w jakiej go zobaczyła.

- W porządku. – powiedziała w końcu.
- Słucham?
- Jeśli tylko jesteś gotowy to mogę ci opowiedzieć moją historię.
- Jestem.

Ashley wstała z maski samochodu i jeszcze raz go obeszła, aby podejść do brzegu wzniesienia. Keith zadrżał przez chwilę, ale szybko zrozumiał, że dziewczyna nie planuje znów podjąć próby samobójczej. Ashley patrząc na okazałą panoramę miasta cofa się wspomnieniami wstecz. I w końcu przemówiła.

- Tak naprawdę nie mam na imię Ashley. Nazywam się Natalia Hopeworth. Ashley nazwalam sama siebie, kiedy zaczęłam śpiewać. Pracowanie w show – businessie było moim marzeniem od wczesnego dzieciństwa. Jednak mama nie pochwalała zainteresowań swojej starszej córki. Do końca wierzył we mnie natomiast ojciec. Jednak kiedy… - w tym momencie się odwróciła i zobaczyła coś, co sprawiło że wściekła się tak, jak jeszcze nigdy dotąd. Keith siedział na masce samochodu, na jego kolanach leżał dyktafon, a sam trzymał kartkę, długopis i coś zażarcie notował. – Zaufałam ci! A ty mnie po prostu wykorzystałeś!
- Nie! Słuchaj…To nie tak!
- A jak?! Jak inaczej można wytłumaczyć dyktafon na twoich kolanach!? Nie jesteś dziennikarzem, tak?! Ty tylko w dziennikarza się bawisz, prawda?
- Nie. Jestem dziennikarzem, to fakt. A raczej studentem dziennikarstwa. Odbywam praktyki. Miałem przeprowadzić wywiad z gwiazdą.
- Daruj sobie te mrzonki. No tak…W Hollywood brak gwiazd…Dlatego upatrzyłeś sobie mnie, jako swój cel? Och, mam dość. Spływam.
- Zaczekaj! Proszę cię, wysłuchaj mnie chociaż.
- Może kiedy indziej. Zaraz mam koncert. Spóźnię się.
- Przecież chciałaś się zabić…
- A co to ma wspólnego z moim koncertem?

Po tych słowach wsiadła do samochodu, zatrząsnęła drzwiczki i z piskiem opon ruszyła do swojego domu w Beverly Hills. Wypominała sobie to, jak mogła być tak naiwna. Przecież od razu było widać, że nie kieruje nim tylko czysta ciekawość. Śpiewa od trzynastego roku życia. Przez pięć lat spotkała już wielu na swej drodze. Wielu chciało wykorzystać jej popularność, aby sami mogli się wspiąć na szczyt. Wśród nich nie zabrakło dziennikarzy – amatorów, prawiących jej komplementy tylko po to, aby uśpić jej czujność. A komplementy lubi każda dziewczyna. Szczególnie ładna dziewczyna. A Ashley taka niewątpliwie jest. Mierzy około metr sześćdziesiąt pięć. Ma sięgające ramion brązowe włosy i duże, zielone oczy. Jest szczupła, niektórzy powiadają, że aż za szczupła. I ma ładny uśmiech. Wydawałoby się, że już dawno powinna spotkać na swej drodze tego jedynego, ale jak na razie spotykała tylko takich, którzy chcieli ją wykorzystać do swych celów, zabawić się i zostawić. Jednak ona cały czas wierzy w to, że ktoś kiedyś będzie w stanie pokochać ją dla jej charakteru, urody, a nie tylko dla sławy i pieniędzy. Westchnęła ciężko na te niemile wspomnienia i wjechała na parking wlasnego domu. Na werandzie stali już zaniepokojeni Daniel, Martinique i Init.

-------------------------------------------------
Milej lekturki życzę Wink
Na razie tylko jeden rozdzial, bo nie wiem co z tego wyniknie.
Więc..nie musi wam się podobać, bo wg mnie średnie to jest Razz
Ale..Enjoy Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Annie
Moderator
Moderator



Dołączył: 15 Mar 2009
Posty: 1835
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Śro 17:02, 23 Cze 2010    Temat postu:

Jest świetne i ty się nie znasz, jeśli myślisz inaczej ;pp
Czekam na więcej, jestem ciekawa, jak to się wszystko potoczy. an początku na myśl wpadł mi jakiś wampir albo anioł stróż, no ale dyktafon to tak nie bardzo xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bella
Administrator
Administrator



Dołączył: 03 Mar 2009
Posty: 915
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ostrowiec

PostWysłany: Śro 17:13, 23 Cze 2010    Temat postu:

Nie...to jest bardziej przyziemne ;]
Żadnych wampirów Wink
Na razie mam przesyt ;]
Wy się zajmujcie tworzeniem wampirów ;p


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
angel
Człowiek



Dołączył: 04 Lip 2010
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z nieba

PostWysłany: Wto 23:18, 13 Lip 2010    Temat postu:

A ja ci już tyle razy mówiłam ale powtórzę się jeszcze raz to jest super.
Bardzo mi się podobał pierwszy rozdział i drugi zapowiada się też nieźle Wink
czekam na resztę ;*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Init
Administrator
Administrator



Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 2526
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Oc./Lbl.

PostWysłany: Śro 19:38, 14 Lip 2010    Temat postu:

Wszyscy czekamy;)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bella
Administrator
Administrator



Dołączył: 03 Mar 2009
Posty: 915
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ostrowiec

PostWysłany: Śro 20:55, 14 Lip 2010    Temat postu:

Dobra, dobra ;p już się biorę za to ;p

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Init
Administrator
Administrator



Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 2526
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Oc./Lbl.

PostWysłany: Pią 18:38, 16 Lip 2010    Temat postu:

No, obiecałaś Twisted Evil Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bella
Administrator
Administrator



Dołączył: 03 Mar 2009
Posty: 915
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ostrowiec

PostWysłany: Sob 15:42, 17 Lip 2010    Temat postu:

To nie takie proste Razz

Trzeba mieć wenę, a z tym bywa ostatnio różnie Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bella
Administrator
Administrator



Dołączył: 03 Mar 2009
Posty: 915
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ostrowiec

PostWysłany: Pon 16:11, 26 Lip 2010    Temat postu:

ROZDZIAŁ II

Ashley wjechała z piskiem opon na parking, wyłączyła muzykę i wyskoczyła z samochodu. Na werandzie stał Daniel, Martinique i Init z założonymi rękoma i wściekłymi minami. Martinique była niziutką blondynką, bardzo drobnej budowy. Miała duże, połyskujące, błękitne oczy, w których teraz czaił się strach. Widać było, że się niepokoiła. Init była wzrostu Ashley, z włosami sięgającymi ramion i piwnymi oczyma. Kiedyś jej włosy były dłuższe, ale postanowiła je ściąć, kiedy przed rokiem zdecydowała, że spędzi wakacje u ciotki na południu Włoch. Zrobiła to dla własnego komfortu. Tam jest zdecydowanie cieplej niż w Kalifornii.
Teraz przemówił Daniel:
- Co się z tobą działo? Prawie jesteśmy spóźnieni…
- Zaraz będę gotowa. Tylko się przebiorę.
- Zanim się przebierzesz minie kolejna godzina. A jeszcze makijaż, dojazd…
- Na jedno spóźnienie można sobie pozwolić. Zaraz będę z powrotem.
Natalia poszła na górę zastanawiając się czy już niedługo wszyscy dowiedzą się o jej dzisiejszej chwili słabości. W tej chwili przeklinała swoje wcześniejsze marzenia o byciu kimś wyjątkowym, o byciu gwiazdą. Doszła do pokoju i otworzyła swoja szafkę. Stanęła mocno się zastanawiając, co na siebie włożyć. W końcu zaczęła wszystko wyrzucać selekcjonując ubrania i tym samym upraszczając sobie wybór. W końcu wybrała białą, jednolitą, lekko prześwitującą bluzkę na ramiączkach i do tego kremową spódniczkę przed kolanko. Na nogi założyła białe kozaki na szpilce. Weszła do przedpokoju i w wielkim lustrze podziwiała efekty. Doszła do wniosku, że nie jest tak źle, więc zeszła po schodach do brata i przyjaciółek:
- No…nareszcie. – powiedział Daniel – za pół godziny zaczyna się koncert, a ty masz jeszcze do zrobienia makijaż i fryzurę.
- Damy radę. Mart na pewno sobie poradzi, prawda? – i posłała jej filuterny uśmiech.
- pewnie tak.
- No widzisz? Więc na co czekamy? Prowadzisz, czy ja mam to zrobić?
- W tych butach? Nie… bezpieczniej będzie, jak ja poprowadzę.
Więc wszyscy wsiedli do samochodu. Przez chwilę jechali w ciszy. Ashley wiedziała, że są na nią źli, ale nie chciała im mówić, dlaczego się spóźniła. Zwłaszcza, że teraz nie była przekonana czy chce się zabić. A gdy godzinę później stanęła na scenie, zrozumiała, że jest coś co naprawdę kocha: fani, muzyka, przyjaciele. W momencie. Gdy dojechali na plażę, gdzie miał się odbyć koncert – wszystkim jednak złość przeszła. Init zajęła się makijażem, a Martinique fryzurą. Po kwadransie Init odeszła od przyjaciółki, aby podziwiać efekty swojej pracy. Z ładnej dziewczyny bardzo łatwo zrobić jeszcze ładniejszą i Init właśnie tego dokonała. Jej duże, zielone oczy zostały podkreślone srebrnym cieniem do powiek i czarną kredką do oczu, tusz do rzęs sprawił, że jej rzęsy wyglądały na jeszcze dłuższe niż w rzeczywistości, a na blade policzki nałożyła trochę różu. Usta zaznaczyła bezbarwnym błyszczykiem. Chwilę później swoją prace podziwiała też Martinique. Jej włosy upięła w delikatny, lekko uniesiony kok. A po bokach zostawiła dwa lekko skręcone pasemka. Kiedy dziewczyny podziwiały swoją pracę, rozległ się głos Daniela:
- Bardzo przepraszamy za spóźnienie. Znacie Ashley nie od dziś i wiecie, że nigdy nie pozwala czekać swoim fanom tak długo. Niedługo się pojawi. – a chwilę później Dan wpadł do samochodu – będziecie podziwiać jej prace na scenie, a teraz, jeśli łaska, może już wyjdziesz? Wszyscy czekają…Chociaż…Rzeczywiście bardzo ładnie teraz wyglądasz. Zresztą…Jak zawsze. – i uśmiechnął się do niej.
- Dzięki – rzuciła i wysiadła z samochodu. Kiedy wspinała się po stopniach sceny poczuła narastające podniecenie, cień tremy i szczęście, które wypełniało ją przed każdym koncertem. Kiedy pojawiła się na szczycie od razu oślepił ją blask świateł i ogłuszyły oklaski i wiwaty tłumów.
- Witam was kochani. Czy jesteście gotowi na przeżycie czegoś super?
- Tak! – odpowiedział jej ryk tłumów.
-Dzisiaj nie posłuchacie piosenek z mojego repertuaru- z ust tłumów dało się słyszeć jęk zawodu – ale spokojnie, i tak nie będziecie żałować, że przyszliście. Pierwsza piosenka z repertuaru The Beatels- „Yesterday” .
Ashley zaczęła śpiewać, a widownia od razu powitała to wielkimi brawami.

„Yesterday, all my troubles seemed so far away
Now it looks as though they're here to stay
Oh, I believe in yesterday….”

Natomiast za kulisami rozpoczęła się dyskusja:
- Co się dzieje z Natalią? – zaczął Dan – najpierw spóźnia się na koncert czego nigdy wcześniej nie robiła. Teraz śpiewa nieswoje piosenki co też nigdy jej się nie zdarzało.
- Nie mam pojęcia – odpowiedziała cichutko Init, a w jej głosie dało się słyszeć smutek i niepokój o przyjaciółkę.
- A może… - zaczęła Martinique a wszyscy na nią patrzyli – Natalia zachowuje się tak, jakby nie miała w ogóle ochoty brać udziału w koncercie.
- Co masz na myśli?
- Zobacz: nigdy wcześniej się nie spóźniała i zawsze śpiewała wyłącznie swoje piosenki. Coś musi być nie tak – powiedziała Init i lekko odsłoniła kurtynę, aby zobaczyć swoją przyjaciółkę. – uważam że któreś z nas powinno z nią porozmawiać po tej imprezie.
Nikt jej nie odpowiedział. Tymczasem Ashley dalej zabawiała rozochoconych fanów.
- A teraz refren! Na pewno wszyscy znacie tę piosenkę. Tym razem śpiewała „Show must go on” Freddy’ego Mercury’ego

„I can fly - my friends
the show must go on,
the show must go on
I'll face it with a grin…”

- Wyśmienicie – powiedziała Ashley uśmiechając sie do widowni. W tym momencie ktoś krzyknął:
- A masz chłopaka ?! –Ashley odwróciła się w tamtą stronę. Pytanie wyszło od mężczyzny koło trzydziestki. Ashley może i by pomyślała o nim jako o przystojnym, gdyby nie fakt, że zdecydowanie był dla niej za stary. Jednak uśmiechnęła się do niego przyjaźnie.
- Może porozmawiamy o tym kiedy indziej.
- Mam wejście za kulisy!
- N to może pogadamy, jak tam przyjdziesz.
I więcej już się nim nie zajmowała.
- A teraz może coś z repertuaru Presleya?
Koncert trwał. Natalia Hopeworth vel Ashley śpiewała najsłynniejsze utwory Beatlesów, Presleya i Michaela Jacksona. Kiedy zaśpiewała „Imagine” Johna Lennona oznajmiła, że to już koniec. Tłum był niepocieszony i zaczął ryczeć:
- Ashley! Ashley”
- Chcecie jeszcze? No to, co powiecie na „All you need is love”?
„There's nothing you can do that can't be done
Nothing you can sing that can't be sung
Nothing you can say but you can learn how to play the game
It's easy...

All you need is love
All you need is love, love
Love is all you need”

- To będzie jednak już koniec. Do zobaczenia następnym razem! – i zeszła ze sceny. Kiedy tylko znalazła się za kulisami zaatakowali ją dziennikarze, a za nimi stała rzesza fanów.
- Dlaczego się spóźniłaś ?
- Dlaczego nie śpiewałaś dzisiaj swoich piosenek ?
- Zawsze szanowałaś swoich fanów. Wciąż powtarzałaś, że ich kochasz.
- Bo ich kocham i zawsze byli dla mnie ważni. Jednak każdemu, nawet i mnie, może się zdarzyć spóźnienie czy potknąć noga. Dzisiaj nie mam ochoty o tym gadać, więc niczego się nie dowiecie. I proszę opuścić to miejsce albo wezwę ochronę.
Wszyscy wymienili zdziwione spojrzenia. Każdy wiedział, że Ashley nigdy się tak nie zachowywała względem dziennikarzy. Zaś najbardziej zaniepokojone spojrzenia wymienili Daniel, Martinique i Init. Oni najbardziej martwili się o swoja siostrę i przyjaciółkę.
- Dobra – powiedziała takim tonem, jakby to, co właśnie zrobiła, było u niej na porządku dziennym. – możemy przejść do drugiej części imprezy. Mężczyzna, który wcześniej zadał jej pytanie, teraz zrobił taki ruch, jakby chciał jej przypomnieć o obietnicy rozmowy, ale po chwili się rozmyślił. Nie chciał ryzykować jej kolejnego wybuchu, Jednak teraz nic nie wskazywało na to, że Ashley ponownie straci panowanie nad sobą. Rozdawała autografy, robiła zdjęcia. Wszyscy byli w wyśmienitych nastrojach, a i jej przechodził zły humor. W Końcu tłum się przerzedził. Na końcu, lekko na uboczu, stał mody mężczyzna. Lat około dwudziestu. To ten sam chłopak, którego zobaczyła rano. W pierwszym odruchu chciała go zignorować. I pewnie by to zrobiła, gdyby Keith nie nazwał jej tak, jak ja nazywają dwie przyjaciółki, Daniel i ojciec.
- Natalia…
- Skąd on zna twoje prawdziwe imię? – zaczęła Mart – myślałam, że tylko nieliczni je znają.
- Później wam powiem.
– Możemy porozmawiać? – zaczął Keith
- Chyba…
- No to zostawimy was samych. – powiedziała Init – Chodźcie, umieram z głodu.
I wszyscy troje zniknęli w restauracji, w której dopiero co odbywał się koncert.
- Czego chcesz?
- Pogadać i…
- Nie mam ci nic do powiedzenia…
- …przeprosić.
- Przeprosić?! – w jej głosie słychać było kpinę. – W porę.
- Przepraszam. I wierz mi lub nie – Ashley prychnęła – ale nie zrobię użytku z tego nagrania.
- A jakie mam podstawy, aby ci wierzyć?
- Nie wiem… Ale wkrótce przekonasz się, że mówię prawdę.
Tym razem zrezygnował z tego uśmiechu, którym tak ją oczarował. Nie chciał jeszcze bardziej wzbudzić w niej gniewu. Zależało mu na tym, aby mu w końcu uwierzyła.
- Chciałbym Cię prosić o wywiad – zaczął nieśmiało –w ramach moich praktyk. Ale najpierw… Chciałbym naprawdę usłyszeć twoją historię. Zostałoby to tylko między nami. Obiecuję. Bo zdaję sobie sprawę z tego, że niektóre z tych rzeczy, które mogę usłyszeć nie zna nikt oprócz twoich przyjaciółek i rodziny.
Kiedy jednak zauważył, że Natalia cały czas patrzy na niego niepewnie, podszedł do niej i spojrzał jej prosto w oczy:
- Posłuchaj mnie teraz: uwielbiam twoją muzykę od samego początku, odkąd zobaczyłem film z tobą blisko pięć lat temu. Wkrótce rozpoczęłaś karierę solową nie opuściłem żadnego twojego koncertu w Los Angeles i okolicach, mam każdą twoją płytę… Od lat marzyłem żeby cię zobaczyć, jednak nie miałem pieniędzy, aby wykupić bilety za kulisy. Kiedy dzisiaj rano zobaczyłem ciebie jadącą samochodem – zobaczyłem w tym swoją szanse i pojechałem za tobą. Zepsułem to spotkanie. Przepraszam i proszę uwierz mi…
I w końcu mu uwierzyła. Jego głos brzmiał naprawdę szczerze. W oczach nie było nawet cienia kpiny,
- No dobra – i po raz pierwszy w jego obecności uśmiechnęła się. – wierzę ci…Może usiądziesz? – i wskazała mu czerwoną kanapę po lewej stronie drzwi – Możemy pogadać.
- Zgodzisz się udzielić mi obszernego wywiadu na temat…twojego życia?
- Zgodzę się, ale pod jednym warunkiem…
- Tak, wiem. Pod warunkiem, że nic nie ukaże się w gazetach.
- Zgadza się.
- W porządku. A potem udzielisz mi wywiadu w ramach praktyk?
- Udzielę.
- Dzięki. I…jeszcze raz przepraszam.
- Okay. Jeśli tylko będzie tak jak mówisz…to możemy o tym zapomnieć i rozpocząć tę znajomość od nowa.
- Dzięki – tym razem obdarzył ją takim samym uśmiechem, którym była oczarowana rano – to kiedy możemy się spotkać?
- W przyszłym tygodniu rozpoczynam egzaminy…
- No to jak skończysz…Zadzwonię do ciebie. Ale…ufasz mi na tyle, aby podać mi swój numer?
Ashley westchnęła, sięgnęła do szuflady i podała mu swoją wizytówkę.
- Tu znajdziesz mój numer. Na razie tylko służbowy. Ale wkrótce…kto wie. – i się uśmiechnęła.
- No to do zobaczenia. Miło było cię poznać. – wstał i opuścił wnętrze samochodu.
Ashley rzuciła się na łóżko, na którym przed chwilą siedział Keith. Czuła, że naprawdę ją oczarował. Nigdy wcześniej nie była zakochana. Teraz stwierdziła, że musi coś zrobić, ponieważ kolejne spotkania mogą doprowadzić do tego, że naprawdę się zakocha. „Ale czy ja rzeczywiście chcę temu zapobiec?” – pomyślała. Nawet nie poczuła, że obok niej usiadły przyjaciółki, a Daniel zaczął prowadzić samochód.
- Co się z tobą dzieje? – zaczęła Mart.
- Co masz na myśli?
- Nie udawaj, że nie wiesz, o co nam chodzi.
Ashley tylko na nią spojrzała.
- Dzisiaj spóźniłaś się na koncert. – odpowiedziała Init. – zdarzyło ci się to po raz pierwszy. Również pierwszy raz odkąd zaczęłaś śpiewać nie śpiewałaś utworów ze swojego repertuaru. Po koncercie pojawia się młody, przystojny mężczyzna. Po jego wyjściu jesteś wyraźnie zamyślona. Mogłabyś mi to wyjaśnić?
- A muszę?

--------------------------------------------

Chceta to mata Razz
Takie sobie.
Ale miłego czytania Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Annie
Moderator
Moderator



Dołączył: 15 Mar 2009
Posty: 1835
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Pon 16:45, 26 Lip 2010    Temat postu:

hmm, ciekawie, ale troszkę za szybko biegłaś z akcją ;] jednak mi się podobało, czekam na więceeej ^^

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Init
Administrator
Administrator



Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 2526
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Oc./Lbl.

PostWysłany: Pon 19:13, 26 Lip 2010    Temat postu:

Ja też czekam...Tylko bez wymówek, pamiętaj;] Wiem, gdzie mieszkasz:P

A rozdział...Jak dla mnie bardzo dobrze napisany;)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bella
Administrator
Administrator



Dołączył: 03 Mar 2009
Posty: 915
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ostrowiec

PostWysłany: Pon 19:53, 26 Lip 2010    Temat postu:

Czy to groźba? Razz Boję się xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Init
Administrator
Administrator



Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 2526
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Oc./Lbl.

PostWysłany: Czw 12:48, 29 Lip 2010    Temat postu:

Powinnaś Twisted Evil To już po cichutku czekam na więcej;)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bella
Administrator
Administrator



Dołączył: 03 Mar 2009
Posty: 915
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ostrowiec

PostWysłany: Czw 16:39, 29 Lip 2010    Temat postu:

Napisałam dwie strony kolejnego rozdziału i zastanawiam się czy to ma sens...bo wg mnie jest...lekko ujmując w słowa...beznadziejne ;/

P.S A wiesz, ze groźby są karalne? Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Annie
Moderator
Moderator



Dołączył: 15 Mar 2009
Posty: 1835
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Czw 22:09, 29 Lip 2010    Temat postu:

Ty się nie znasz! Na pewno jest świetne.

Groźby? Ja tu nic nie widzę Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.twilight2009.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1