Forum www.twilight2009.fora.pl Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Lost To The World.
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.twilight2009.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Init
Administrator
Administrator



Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 2526
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Oc./Lbl.

PostWysłany: Nie 22:11, 05 Lip 2009    Temat postu: Lost To The World.

To tak. Zapraszam w wolnym czasie do lektury mojego opowiadania:
[link widoczny dla zalogowanych]
Nie jest wiele, dopiero się rozkręcam Very Happy
W razie czego mogę również publikować w formie postów tutaj Cool


Camelia


Gloria


David


William


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Init dnia Nie 20:23, 04 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Annie
Moderator
Moderator



Dołączył: 15 Mar 2009
Posty: 1835
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Wto 22:25, 07 Lip 2009    Temat postu:

Musze przyznać, że mi się podoba. Generalnie to ładnie piszesz i raczej błędów się nie dopatrzyłam Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Init
Administrator
Administrator



Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 2526
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Oc./Lbl.

PostWysłany: Śro 22:02, 19 Sie 2009    Temat postu:

[0]. In The Night I Feel The Cold Of My Loneliness.


Powiedz mi, dlaczego?
Dlaczego muszę nieść ten krzyż?
Tak ciężki dla mojej duszy.
Proszę, trzymaj mnie w twojej miłości,
Która jest dozorcą jego serca,
którego zostałam wysłana,
by nie troszczyć się o jego słodycz.
Nigdy nie zapomnę jego miłości.
Nigdy nie zapomnę światła.
To świeci w jego oczach.

Pozwolić mi lecieć.
Pozwolić być mi wolną,
By pozostać z nim poza tym życiem.
Biegiem przez niebo.
Pokaż mi słońce znów...

Pozwól mi umrzeć.
Daj mi światło.

Czekam, aż śmierć zapuka do moich drzwi,
By wypuścić mój ból.
Mój smutek w nocy.


Każdego dnia marzę o świetle słonecznym w moim ciemnym pokoju.
Chcę znaleźć powód, dlaczego.
Uzasadnić mój powód, by pozostać żywym,
W tym bólu.




[1]. I Walk Alone.

Idę sama.
Każdy krok, który stawiam,
Stawiam sama.
Moja śnieżna burza
Trzyma mnie zbudzoną.
To nigdy nie przeminie
Kiedy idę sama.


*

Wysoką brunetką wstrząsnął nagły dreszcz.„Jeszcze jeden piorun więcej i niech wybierają sobie nową przewodniczącą od czarnej roboty” mruknęła sama do siebie i szczelniej otuliła się skórzaną kurtką w biegu pożyczoną od któregoś z chłopaków. Właśnie mieli rozpocząć kolejną imprezę, która podobno zapewniłaby im powodzenie w kolejnym roku. Jednak w momencie, gdy rozradowane tym faktem towarzystwo sięgało już po trunki, rozległ się piskliwy dźwięk komórki ciemnowłosej.
- Panno Swinnerton, liczę, że nie jest pani zajęta?- mdły głos dyrektora przyprawił ją o skurcz w rejonach brzucha.
- Ja? Nie, skądże..- odparła ze świetnie udawanym entuzjazmem.
- Wspaniale. Stawi się wiec pani za 10 minut w sali wejściowej. Przybywa nowa uczennica.
Dziewczyna, widząc zainteresowanie pozostałych teatralnie przewróciła ciemnofiołkowymi oczami.
- Czego ten stary cap chceee..?- ledwo wydusił z siebie jakiś głos spod okna.
- Jacob, nie pij już więcej. A ja idę po najnowszy nabytek naszej szacownej akademii.- brunetka z miną skazańca podążyła w stronę drzwi. Zabrała z wieszaka pierwszą lepszą kurtkę i ruszyła przed siebie.
Dyrektora jak zwykle nie było.
„Pewnie wygodnie grzeje dupsko z kolejną kochanką, a ja muszę marznąć.”
Wychodząc stwierdziła, że zapomnienie parasola nie było najlepszym pomysłem. Wiatr, deszcz i chłód siekały ją ze wszystkich stron. Nie bała się ani ich ani ciemności, które już dawno temu ogarnęły okolicę, ale było w tym coś, co napawało ją dziwnym, nieokreślonym strachem.
„Błagam, pośpiesz się” szeptała, czując, jak jej delikatne, nowe balerinki toną w coraz głębszym błocie.
Wreszcie na horyzoncie pojawiły się dwa niewyraźne światła. Z każdą chwilą rosły, tak, że po kilku sekundach brunetka zasłaniając oczy, szukała wzrokiem sylwetki „nowej”. Nie dostrzegła nic, pośród kolejnej drobnej istoty targanej nienawistnym wiatrem. Nie mogąc wydusić choćby jednego słowa, gestem zaprosiła ją do środka.

*

Przewodnicząca z ulgą zatrzasnęła główne drzwi akademii. Tu, w holu było ciepło, przytulnie a co najważniejsze sucho. Żółtawe, staromodne lampy rzucały tajemnicze błyski na obłożone zgniłozieloną tapetą ściany i portrety dawnych dyrektorów. Czasami miała nawet wrażenie, że patrzą na nią, jakby wszystkiego się domyślali. Potrząsnęła głową, by skupić myśli i zwróciła się w stronę przybyłej.
Przez dobre pół minuty obie milczały, wyraźnie sobą zdziwione. Oto, naprzeciw wysokiej, ślicznej obdarzonej kruczoczarnymi włosami i ciemnofiołkowymi oczami dziewczyny stała równie wysoka zielonooka, o włosach koloru ciemnej miedzi i alabastrowej cerze. Nietypowe oświetlenie nadawało obu wyjątkowy wygląd, jednak to nowo przybyła wyglądała w nim bardziej zagadkowo.
- Przepraszam, powinnam była się już przedstawić.- Brunetka wyciągnęła smukłą dłoń.- Arsinoe Judith Swinnerton. Przewodnicząca klasy, szkoły i mam nadzieje, twoja nowa znajoma.- powiedziała, szczerząc przy tym komplet śnieżnobiałych zębów.
- Camelia…Ee…Camelia Diana Gray…- odparła ruda z pewnym wahaniem.
- Jeśli nie masz nic przeciwko, przejdziemy teraz do dormitorium, co? – spytała pogodnie Arsinoe, podnosząc jedną z toreb.- Niewiele tego masz.- dodała.
- Niewiele mam..- Camelia odwróciła się, jednak nie zdołała ukryć ogromnego rumieńca, jaki pojawił się na jej twarzy.
- Przepraszam...Chodźmy.- z jakiegoś powodu brunetka poczuła nagłą chęć powrotu do znajomych. Coś mówiło jej, że wiele się zmieni. I to od zaraz.
Szły dosyć szybko, mijając mnóstwo korytarzy pokrytych tą samą zieloną tapetą. Camelia nie miała nawet siły spytać, gdzie prowadzą. Nie miała siły na nic. Marzyła o śnie, odpoczynku a najlepiej o schowaniu się przed całym światem. Drżącą ręką poprawiła niesforne rude kosmyki. Od chwili, gdy dowiedziała się, że zostaje skierowana do elitarnej angielskiej akademii nie minęło więcej niż 12 godzin, choć i to wydawało się aż nad to, by przygotować się do podróży. Nie miała nic, albo prawie nic ponad to, co dostała od byłej już wychowawczyni. Z trudem żegnała znajomych, mury, w których spędziła ostatnie 8 lat. Jedyne 8 lat, jakie pamiętała ze swego życia.
- Jesteśmy na miejscu.- spokojny głos przewodniczącej wyrwał Camelię z ponurych przemyśleń.- Tam- wskazała na prawo- jest twój pokój. Gdy się rozpakujesz, możesz do nas dołączyć i poznać resztę klasy- skinęła na lewo, na duże, ciemne drzwi.
- Chyba jednak dziś dam sobie spokój.- Ruda uśmiechnęła się z trudem i podążyła schodami ku nieznanemu. Po krótkiej chwili odnalazła pokój opatrzony tabliczką z odkrywczym napisem „Gray”. Z ulgą weszła do środka.
Pomieszczenie nie było duże, ale zdawało się być całkiem znośne. Ciemno czerwona tapeta na ścianach ze złotymi kwiatami, ogromne wiśniowe łóżko z bordową narzutą, kilka półek i komoda w tym samym kolorze i biurko. Poza tym kryształowy żyrandol i parę mniejszych lampek. Z ciekawością otworzyła kolejne przejście. Okazało się, że to osobista łazienka, wyłożona ciemnozłotymi kafelkami, z wszelkimi niezbędnymi sprzętami i ogromnym lustrem. Camelia odetchnęła z radością. „Wreszcie spokój”.
Bez chwili namysłu rzuciła się na łóżko i niemal natychmiast zasnęła.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Init dnia Śro 22:04, 19 Sie 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Annie
Moderator
Moderator



Dołączył: 15 Mar 2009
Posty: 1835
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Czw 19:29, 20 Sie 2009    Temat postu:

Musze powiedzieć, że mi się podoba. Jestem ciekawa, co bedzie dalej ;]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Init
Administrator
Administrator



Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 2526
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Oc./Lbl.

PostWysłany: Pią 21:17, 21 Sie 2009    Temat postu:

[2]. The Music Of The Night.



Ciemność. Skąd tyle ciemności? Uciekać. Ale jak i gdzie? Co robić, gdy nie wie się, czym jest ból?
Drzewa. One ją karały. Choć nie była świadoma, czym są.
Światło? Czy światło w ciemności przynosi zawsze ulgę?


*

Noc wyostrza, powiększa każde doznanie.
Ciemność rozbudza i pobudza wyobraźnię.
Cicho rozsądek porzuca obronę.

Powoli, delikatnie, noc rozpościera swoją świetność.
Chwyć to, poczuj to – drżąca i czuła.
Odwróć swoją twarz od jaskrawego światła dnia.
Odwróć myśli od zimnego, nieczułego światła
I słuchaj muzyki nocy.



*
Krzyknęła .”Uspokój się, to tylko sen” szepnęła sama do siebie. Był środek nocy, ale pragnienie, dotąd ukryte pod strachem wróciło. „Oby już spali” mruknęła i postanowiła ruszyć w poszukiwaniu czegoś do picia. Niepewnie otworzyła drzwi i cicho wymknęła się z pokoju. Zeszła na dół, licząc, że może w głównym salonie znajdzie choćby szklankę wody.
Nagle, zupełnie niespodziewanie, dobiegła ją cicha muzyka. Dochodziła z drugiej strony holu.
„Camelia, jesteś głupią dziewczyną” podpowiedział niezawodny głosik w jej głowie.
„Chrzań się, jestem dużą dziewczynką” odpowiedziała i po raz kolejny zapominając o pragnieniu ruszyła stronę dźwięku.
Pomieszczenie, w jakim się znalazła było prawie identyczne jak jej własny pokój z tym że utrzymane w ciemnozielonej kolorystyce. Tu jednak znacznie bardziej znać było gust i zainteresowania obecnego właściciela. Okrągły stolik chybotał się niebezpiecznie od stosu starych, zmurszałych książek, a ściany zapełniono ogromnymi obrazami o trudnej do uchwycenia treści. Dopiero po chwili Camelia dostrzegła wysłużony gramofon. Zawsze miała słabość do antyków, ten jednak przykuł jej uwagę szczególnie. Muzyka, delikatna i spokojna, wprawiła ją w stan lekkiego otępienia. Zdawało się, że za moment odpłynie, a co najmniej przeżyje bliskie spotkanie z drewnianą podłogą. Przymknęła powieki.
-Niniel.- gwałtownie wybudzona podskoczyła i oparła się o najbliższe krzesło. Z drugiego kąta pokoju przyglądał się jej mężczyzna. Gdy wstał zrozumiała, że musi być jej równolatkiem, obdarzonym jednak wyjątkowo dojrzałą urodą. Spod ciemnych włosów spoglądały na nią zielone oczy, tak przenikliwe, że dosłownie odebrało jej mowę. Nieznajomy, sporo od niej wyższy, uśmiechał się tajemniczo.
-Co proszę…?- wykrztusiła wreszcie. Dwa świdrujące ją szmaragdy zamigotały.
Niniel.

*
Zamknij oczy i poddaj się najciemniejszym marzeniom.
Oczyść swoje myśli o świecie, który przedtem znałaś.
Zamknij oczy, pozwól swojej duszy się wznieść.
I będziesz żyć jak nie żyłaś nigdy przedtem.

Delikatnie, zręcznie, muzyka będzie cię pieścić.
Usłysz to, poczuj to, sekretnie tobą rządzi.
Otwórz swój umysł, pozwól twoim fantazją się rozwijać.
W tej ciemności, z którą wiesz, że nie możesz walczyć.
Ciemności muzyki nocy.


*

-Przepraszam, jeśli cię wystraszyłem, ale nie mogłem nie zagadać.-brunet pojednawczo wyciągnął rękę.
-Nic się nie stało. Camelia.- bąknęła ruda.
-Arsinoe o tobie wspominała. Cieszę się, że poznałem cię przed innymi.
- To ważne?
- Dla mnie tak. Ale do rzeczy. David – Alexander von Wollenstonecraft.- widząc jej konsternację, dodał- Przyzwyczaisz się, tu każdy ma skomplikowaną sprawę z przedstawieniem się.
-Aha…-mruknęła. ”Jednak jestem głupia”.
- Co cię tu sprowadza? Osobliwa pora na wycieczki…-kolejne badawcze spojrzenie.
-Ja…Ee…No…chciałam się czegoś…napić, a nic…no…nie mam.-wyjąkała ze wzrokiem wbitym we własne buty.
-Żaden problem.- z wdziękiem obrócił się i podszedł do jednej z szafek.- Woda, herbata, sok, coś mocniejszego?
-Wystarczy woda…- „Ciekawe, czy można spłonąć ze wstydu?”
-Dżin z tonikiem.-rzekł, podając jej szklankę z przeźroczystym płynem.
-Dzięki, to ja już pójdę…-dziewczyna chciała jak najszybciej opuścić to miejsce i najlepiej zagrzebać się w łóżko do końca życia.
- Jeśli nie masz nic przeciwko, odprowadzę cię. I tak miałem się przejść.- Nie czekając na odpowiedź otworzył drzwi.
- Jasne.- ku jej uciesze szli w milczeniu. Dopiero teraz zauważyła ciemny odcień jego skóry i niewątpliwie wypracowane mięśnie kryjące się pod do połowy rozpiętą koszulą.
- To tu.- rzekła wreszcie, przystając przed pokojem. Nie odpowiedział, ale i ona nie miała ochoty na dalsze konwersacje. Tylko…-Odwróciła się powoli w jego stronę, nie wiedząc skąd ma na to odwagę.- Mogę ci zadać pytanie?
- Już to zrobiłaś.-mrugnął łobuzersko.- Słucham?
-Co to ta…Niniel?- Na jedną setną sekundy szmaragdowe ogniki w jego oczach rozbłysły tysiącem odcieni. Zachwiała się.
- Niniel…Dziewczyna we łzach.- wyszeptał. Camelia poczuła, że jej serce bije jak oszalałe. Widziała, jak pochyla się nad nią. Szklanka z cichym brzękiem upadła na podłogę. Ciepło. Jego oddech na jej szyi..
Otworzyła oczy.
-Płakałaś. Wcześniej na pewno płakałaś. Dlatego tak powiedziałem.- brunet z rozbawieniem wzruszył ramionami.
Zdezorientowana, szybko wycofała się do pokoju. Postawiła szklankę na parapecie, a sama skuliła się na łóżku, zakrywając twarz rękami.
- Dlaczego...? Dlaczego to nie mija…?

*
Pozwól swojemu umysłowi zacząć podróż,
Przed dziwny nowy świat.
Zostaw wszystkie myśli o świecie, który znałaś przedtem.
Pozwól swojej duszy zabrać cię, gdzie pragniesz być.
Tylko wtedy możesz należeć do mnie.

Unoszenie, opadanie, słodkie upojenie.
Dotknij mnie, zaufaj mi, delektuj się wszystkimi doznaniami.
Pozwól marzeniom zacząć, oddaj swoja ciemną stronę.
Potędze muzyki , którą piszę.
Potędze muzyki nocy.

Ty sama możesz sprawić, że moja pieśń się wzbije.
Pomóż mi stworzyć muzykę nocy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Annie
Moderator
Moderator



Dołączył: 15 Mar 2009
Posty: 1835
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Pią 22:05, 21 Sie 2009    Temat postu:

Nie rozumiem nic, ale jestem oczarowana.... Kurde, no.. Co tam sie wydarzy? Błagam, bo nie wytrzymam w niepewności.. Wstawiaj dalej! Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Init
Administrator
Administrator



Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 2526
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Oc./Lbl.

PostWysłany: Sob 20:14, 22 Sie 2009    Temat postu:

[3]. Walking In The Air.


Kroczymy szlakiem gwiazd.
Roztacza się księżyca blask,
A ludzi w dole, hen!
Głęboki zmorzył sen...

Kurczowo trzymam się,
Północy dosiadając grzbiet.
W niebo się mogę wzbić, gdy obok jesteś Ty...

Mijamy w dole świat,
Znikają wioski, znika las,
Pagórki, wstęgi rzek, strumienie, rzędy drzew...

Dzieci już, widząc Nas, niemy wznoszą krzyk.
Na ziemi swym oczom nie wierzy nikt...



*

-Cześć, pora wstawa…- fiołkowe oczy Arsinoe rozszerzyły się ze zdziwienia.- Nie spałaś?
Camelia ledwo ją dostrzegła. W ramach zabicia czasu postanowiła zadomowić się w nowym miejscu i w tym celu rozpakowała, posegregowała i poukładała resztki ziemskiego dobytku, jaki posiadała.
- Wystarczająco, dzięki.
-Świetnie, podejrzewam, że umierasz z głodu, więc zapraszam na śniadanie, chodź.
Ruda niechętnie podniosła się z podłogi, ale organizm domagał się czegoś bardziej treściwego niż garść pogniecionych paluszków znalezionych na dnie torby.
Wspólnie zeszły do salonu, kolejnego staromodnego, choć wyposażonego w pewne udogodnienia, jak telewizor czy komputer, pokoju. Kilka foteli, sofa, kominek, stół, oto cały wystrój.
-Siadaj, gdzie chcesz, pójdę po resztę.-mrugnęła zachęcająco Arsinoe.
Zielonooka wybrała miejsce przy oknie. Choć dzień wydawał się pogodny, to tylko kilka promieni zdołało przebić się przez ciężkie, gęste kotary i zasłony. Zanim zdążyła zastanowić się nad sensem takiego działania, rozległ się tupot, a drzwi otworzyły się ponownie z wielkim hukiem.
Ruda poderwała się, przygotowana na liczne dowody sympatii. Nie pomyliła się. Pierwsza podeszła brunetka, wyglądająca identycznie jak Arsinoe, z tym, że jej oczy były stalowoszare.
- Jak tam? Jestem Vivian, ale wszyscy mówią mi po prostu Vi- i przytuliła Camelię po przyjacielsku.- Mam nadzieję, że siostrunia nie zalazła ci za skórę?- przekrzywiła głowę, zupełnie jak szczeniaczek, domagający się smakołyka.
Aha. Bliźniaczki.
-Ursula Juliet Shackleton.- tym razem jasnooka blondynka uścisnęła ją mocno. Camelia zarejestrowała idealny makijaż, składający się na kolorową tęczę.
- Miło mi.- odpowiedziała tylko.
- A nam to nie dacie szansy?!- zawołał smukły szatyn, udając złość.- Nie uduście jej od razu! Gabriel Ausquit. Właściwie Gabriel Blais, ale kogo to obchodzi.- uśmiechnął się rozbrajająco.
- Jacob Adam Castlereagh.- Camelia aż zamrugała. Teraz przytulił ją wysoki brunet o intrygującym spojrzeniu i…z obrożą z ćwiekami na szyi.
- Jedzmy.- zagłuszyła wszystkich Arsinoe.
-Nasi lordowie gdzie?
- Odsypiają wczoraj. A księżniczka prostuje włosy żelazkiem.- mruknęła Ursula ziewając.
-Odezwała się!
- Byłam grzeczna.- zaperzyła się blondynka.
- Ta, to ja jestem…- Gabriel urwał w pół zdania i wszyscy zwrócili się w stronę drzwi.
-Zaczyna się.
Do salonu zamaszystym krokiem wparowała kolejna dziewczyna. Ruda podziękowała w myślach Opatrzności, że nie miała nic w ustach, gdyż niechybnie wylądowało by to z powrotem na zewnątrz.
-Czeeeść kooochani!!! O…Cześć Ciiii!!!- pięć naznaczonych bardzo drogimi tipsami palców zatrzymało się tuż przed nosem Camelii..- Jesteś na nowa?
-Tak…
- Super, Edith. A teraz dajcie mi wody! Tak spierzchły mi usta, że nawet olejek nie pomógł- otrząswszy się z szoku, zielonooka przyjrzała się przybyłej.
Branża lalek Barbie albo miała bardzo dużą konkurencję, albo…Wyprodukowała model łudząco podobny do człowieka. Różowa sukieneczka, blond włosy, ostry makijaż, jakby to podsumowały jej byłe znajome…”Cud, miód i orzeszki”.
Poczuła nagłe szturchnięcie w okolicach łokcia. Spojrzała w prawo. Gabriel mrugnął porozumiewawczo i z miną niewiniątka zapytał.
- Może tosta? Albo soku?- różowa wyglądała, jakby trafił w nią piorun.
- Żartujesz?! Wiesz, ile to ma kalorii?! Woda, płatki i jogging to moja podstawa.- dodała obrażonym tonem, zabrała wyżej wymienione produkty i wyszła.
- Jesteście okropni.- podsumowała Arsinoe i wszyscy wybuchli śmiechem.

*

Po skończonym śniadaniu zarządzono obchód.
-Zobaczysz co cię czeka.- Ursula zrobiła ważną minę.
Jak się wkrótce okazało, dla żartu. Ruda uczyła się dobrze a i nowy zakres jej nie przerażał. Po drodze spotkały kilku nauczycieli, którzy również zdawali się być całkiem mili. Około południa wróciły do salonu.
- Masz szczęście, przyjechałaś w weekend, nie dość, że wolne to od razu impreza.- rzekła Vivian, rozkładając się wygodnie na parapecie.
- Impreza?
- Tak, dziś, powiedzmy…Na twoją cześć.- uśmiechnęła się Arsinoe. Pozostałe przytaknęły.
- Ale…
- Nie ma ale. Jest nowa, jest zabawa!- zawołała Ursula w ostatniej chwili uchylając się przed posłaną w jej stronę poduszką.

*

Suniemy szlakiem gwiazd.
Zmarzlina zórz opływa Nas.
Pod Nami skrzy się lód mijanych szczytów gór...

Lecz nagle spadam w dół, w czarną otchłań mórz,
Potężną uwalniając bestię z oków snu...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Annie
Moderator
Moderator



Dołączył: 15 Mar 2009
Posty: 1835
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Sob 20:50, 22 Sie 2009    Temat postu:

Fajne..
Cytat:
resztki ziemskiego dobytku, jaki posiadała

Kurde, mam dziwne wrażenie, że ta dziewczyna jest kosmitką xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Init
Administrator
Administrator



Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 2526
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Oc./Lbl.

PostWysłany: Sob 20:58, 22 Sie 2009    Temat postu:

Mówiłam, że kosmici nie są smaczni Razz Ale..W pewnym sensie jesteś blisko xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Annie
Moderator
Moderator



Dołączył: 15 Mar 2009
Posty: 1835
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Sob 21:19, 22 Sie 2009    Temat postu:

hmm, anioł?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Init
Administrator
Administrator



Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 2526
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Oc./Lbl.

PostWysłany: Sob 21:47, 22 Sie 2009    Temat postu:

E-ee..xD Okaże się...Ale do tego jeszcze daaaaaleko...Narazie jest zwykłym, małym, bezbronnym, ciepłokrwistym człowieczkiem...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Annie
Moderator
Moderator



Dołączył: 15 Mar 2009
Posty: 1835
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Nie 12:52, 23 Sie 2009    Temat postu:

Ahaaa, to czekam na następne rozdziały z niecierpliwością Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bella
Administrator
Administrator



Dołączył: 03 Mar 2009
Posty: 915
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ostrowiec

PostWysłany: Nie 19:55, 23 Sie 2009    Temat postu:

Mam wrażenie, że ten ostatni rozdział jeszcze nigdzie nie publikowałaś Razz
Ale mówiłam Ci kiedyś, że mi się podoba? ;>
Jak nie, to mówię teraz:
Podoba mi się xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Init
Administrator
Administrator



Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 2526
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Oc./Lbl.

PostWysłany: Nie 20:15, 23 Sie 2009    Temat postu:

[4]. Last Kiss Goodbye.


Minęły lata odkąd się ostatni raz widzieliśmy.
Teraz liście spadają.
Chyba schudłaś.
Choć i tak wciąż jesteś śliczna.


*

Punkt 20 w salonie. Ładnie się ubrać, umalować i przyjść. To rozkaz.

Camelia bezradnie spojrzała w lustro. Była bladą, rudą i chudą kupką nieszczęścia na dwóch patykowatych nogach. Nigdy nie lubiła swego wyglądu, ale cóż. Obiecała to być musi. Przeszukując szafę natrafiła na jedyną, w miarę w dobrym stanie sukienkę. Jej ciemnozielony kolor sprawił, że wspomnienia zeszłej nocy wróciły z ogromną siłą. Jak to się stało, że nawet nie spytała o Davida?
Ubrała się szybko, dokończyła makijaż, upięła rude kosmyki i z szerokim uśmiechem wkroczyła do salonu. Jacob bez namysłu nakazał toast.
- Za to, że mamy wreszcie przedstawicielkę ponętnych, rudych kobiet!
- Myślałam, że wolisz blondynki.- odparła Ursula, patrząc na niego z udawaną złością. Jacob dopił drinka i porwał ją w ramiona, nucąc coś pod nosem.
Camelia, wciąż lekko onieśmielona, usiadła na jednym z foteli, podczas gdy reszta w najlepsze opróżniała kolejne butelki.
-Psst…- to Arsinoe wychyliła się, by zagadać.
- Tak?
- Musisz poznać jeszcze kogoś. Chodź.- chwyciła ją mocno za rękę i wyszły z salonu. Ku zdziwieniu zielonookiej znalazły się przed pokojem, który odwiedziła podczas swojej nocnej eskapady.
- Wejdź, ja zaraz dołączę.- i już jej nie było.
Ruda odetchnęła, dla uspokojenia nerwów policzyła do dziesięciu nacisnęła klamkę. Deja vu?
Zdawała się, że żadna rzecz nie zmieniła swego miejsca choćby o milimetr. Łagodna muzyka, przyciemnione światło. Ale nie. Odczuwała wyraźnie inną atmosferę. O ile wczoraj była spokojna, rozluźniona, to dziś powietrze było gęste od napięcia. Niepewnie przekroczyła próg, a drzwi same się zamknęły. Czułą na sobie czyjś wzrok. Nie, nie jednej pary oczu. Przeczucie, jak to zwykle w jej przypadku nie zawiodło. Wokół solidnego, dębowego stołu na bogato zdobionych fotelach siedziało trzech mężczyzn. Pośrodku rozpoznała Davida i jego iskrzące się zielenią oczy, po prawej blondyna o lodowatym spojrzeniu, po prawej zaś ciemnookiego bruneta. Powoli, z pewnym ociąganiem podnieśli się i podeszli do rudej. Uderzyło ją, że wszyscy byli identycznego wzrostu i sylwetki. Czy to normalne?
- Liczyłem, że nas odwiedzisz.- skinęła głową i ze zdziwieniem przyjęła pocałunek na swej dłoni. David przeszedł do tyłu, tak że słyszała tylko jego głos.
- Xavier Ignatius Wilberforce.- jasnowłosy delikatnie musnął jej rękę.
- William Nicholas Lyttleton.- to samo uczynił brunet.
- Miło mi.-bąknęła, spłonąwszy rumieńcem.
- Usiądź z nami, dobrze?- David trącił ją lekko w stronę foteli.
- Dobrze…
- Zaraz wrócimy.- wszyscy trzej udali się do pokoju obok.
Camelia nerwowo poprawiła włosy. O co chodzi? Wyglądało to jak spotkanie klubu dżentelmena albo pasjonatów whiski, cygar i ciemności, choć, jak musiała sama sobie przyznać półmrok nadawał otoczeniu nie tyle grozy, co tajemniczego, zagadkowego piękna.
- Camelia Diana Gray. Cóż za połączenie…- szepnął Xavier, wyłaniając się z przejścia.
- Czemu?- nie odpowiedział, ale na jego ustach błąkało się coś na kształt uśmiechu.
-Nietypowe, wyjątkowe…- dodał David, który również już wrócił. Tuż za nim wyszedł William i po chwili cała trójka usadowiła się wygodnie wokół stołu. Dziewczyna wiedziała, że na nią patrzą, czuła wręcz, że analizują każdy fragment jej ciała...I duszy?
Nieznośną ciszę przerwał zielonooki.
- Panowie, ona uzna nas za snobów. Siedzimy w milczeniu jak banda kujonów. Proponuję toast- tu wzniósł szklankę wypełnioną do połowy złocistym trunkiem. Bez namysłu dołączyli do niego pozostali. Ruda nie pytała nawet, skąd wzięła się jej porcja, skoro nikt nie pofatygował się, by ją nalać. Po prostu wypiła.
- Ładnie, już zwodzicie kolejną ofiarę?- Arsinoe ze zwykłym sobie uśmiechem wkroczyła do pokoju.
- Zawsze posądzasz nas o najgorsze kochana.- mruknął Xavier, przyjmując pocałunek w usta.- Przecież nie jesteśmy jakimiś…Potworami.- i mrugnął porozumiewawczo. Przewodnicząca usadowiła się na jego kolanach.
- Nie przejmuj się, oni udają takich „och” i „ach”, a w rzeczywistości typowy męski testosteron w trzech częściach.- czarna pokręciła głową.- Chodźcie na dół. Nasza różowa koleżanka będzie robić striptiz za jakieś dwie kolejki.
- Wolę zjeść jej najnowsze tipsy niż na to patrzeć.- fuknął David.
- Ale z was sztywniaki.
- Co?! Ja ci dam sztywniaków!- Xavier, porzucając minę twardziela, podniósł Arsinoe, ta zaś w ostatnim momencie złapała za rękę Williama. Ruszyli tak w stronę wyjścia, śpiewając w niebogłosy jakiś przestarzały hit.
- To tacy mili, opanowani ludzie.- głos Davida wyrwał rudą z chwilowego zawieszenia. Uśmiechnęła się z trudem. Miała niejasne wrażenie, że jej ciało odmawia posłuszeństwa. Poczuła jego dłoń na swojej, nie protestowała, gdy przycisnął ją do siebie zdecydowanym ruchem. Z każdym pocałunkiem zapadała w coraz słodszy sen. Wygięła się w lekki łuk, tak by bez problemu mógł ją objąć. Odetchnęła głębiej, gdy rozpoczął wędrówkę po jej ciele….

To będzie twój pierwszy
pocałunek na pożegnanie.
Życzę ci....


- Nieee! – gwałtownie poderwała się. David odskoczył na odległość kilku kroków, zakrywając oczy.
- Co się stało?!- krzyknęła przerażona.
- Idź…Idź stąd…Potrzebuje Williama..kogokolwiek.
- Ale…
- Idź!- Camelia zbiegła do salonu. Zabawa trwała w najlepsze.
- Xavier!- blondyn oderwał się od Arsinoe.- Da..Davidowi..Davidowi coś się stało..- wydyszała ruda i w tym samym momencie wszyscy czterej, Gabriel, Jacob, William i Xavier wymienili szybkie spojrzenie i wypadli z pokoju.
- Nie płacz, będzie dobrze.- Ursula przytuliła rozdygotaną Camelię.
Ta nic nie powiedziała. Wciąż miała przed oczami wyraz cierpienia malujący się na twarzy Davida.

*

Życzę ci...
To będzie twój pierwszy
pocałunek na pożegnanie.

Życzę ci powodzenia w piekle!


*

Na tę chwilę, tyle Crying or Very sad Jutro wyjeżdżam i "zobaczymy się" dopiero koło piątku, wtedy pewnie pojawi się coś nowego:P :*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Annie
Moderator
Moderator



Dołączył: 15 Mar 2009
Posty: 1835
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Nie 20:51, 23 Sie 2009    Temat postu:

Niee! Musisz dodac coś teraz, bo oszaleję.. To jest aż za dobre.. Kurde, wydaje mi sie, jakbym juz rozumiała o co tam biega, jednak są to tylko domysły.. Kurdee.. nie wytrzymam Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.twilight2009.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 1 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1