Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Init
Administrator
Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 2526
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Oc./Lbl.
|
Wysłany: Wto 18:05, 22 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Będzie, bo też kocham bobasy:D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Annie
Moderator
Dołączył: 15 Mar 2009
Posty: 1835
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Wto 18:17, 22 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Musze cię uświadomić
Moje zdanie dotyczące wielbienia dzieci było sarkazmem xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Init
Administrator
Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 2526
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Oc./Lbl.
|
Wysłany: Śro 11:54, 23 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Złamałaś mi serce xD
2.
Nie usłyszałam, kiedy Ian wrócił. Poruszał się ciszej niż podmuch wiatru i czasem mnie to denerwowało, bo jak niby miałam nie piszczeć ze strachu, gdy pojawiał się nagle ze mną, pytając, czy nie chcę herbaty.
Parę razy dostał za to poduszką, ale nadal się nie nauczył, że do kobiet ciężarnych trzeba delikatnie. Zdziwiłam się więc nieco, gdy tym razem nic takiego nie zrobił. Poczłapała w stronę kuchni ( w moim stanie nie dało się inaczej, miałam wrażenie, że dzień, dwa a brzuch mnie przerośnie, albo zgniecie w nocy...) i rozejrzałam się.
William z kamienną twarzą stał przy oknie. W tym momencie wyglądał jak posąg, tak idealnie piękny, jak tylko można być, ale coś w jego postawie mnie zaniepokoiło. Zaciśnięte szczęki i spięte mięśnie też nie wróżyły dobrze. Podeszłam powoli i położyłam dłoń na jego ramieniu.
- Co się stało, kochanie?- drgnął, ale nie spojrzał na mnie. Bił od niego arktyczny chłód i po raz pierwszy trochę się go przestraszyłam.
Odkąd byliśmy razem stał się opanowany i spokojny, rzadko dawał się ponieść emocjom. Teraz jednak wyraźnie poruszony nie zdołał mi nawet odpowiedzieć.
Zamiast tego usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Niepocieszona nacisnęłam przycisk automatycznego otwierania i po chwili nasza przestronna jasna kuchnia zapełniła się od wampirów. Xavier, Gabriel i Jake spojrzeli na mnie wyczekująco, ale wzruszyłam ramionami.
Wyglądali, jakby spodziewali się zupełnie innej sytuacji. Widocznie William miał mi coś przekazać, ale nie był w stanie. Ostatni wsunął się Olivier, narzeczony Jillian. Zmarszczył brwi i warknął lekko podniesionym głosem.
- Nie gotowa? Mówiliśmy, pół godziny a wy...- Xavier uciszył go ruchem dłoni, wskazując na Iana.
Mój ukochany z oporem odwrócił się ku mnie. Jęknęłam z przerażenia. Był jeszcze bledszy, niż zwykle, a wargi drżały mu konwulsyjnie.
Nie musiał nic wyjaśniać, sama domyśliłam się prawdy.
- To Gloria, tak? Przyszła po mnie?- wyszeptałam, ledwo rozpoznając własny głos. Chóralne warknięcie reszty potwierdziło to przypuszczenie.
- Nie ma czasu na wyjaśnienia, Camelio.- rzekł Gabriel.- Dowiesz się wszystkiego, gdy będziemy już na miejscu. Przede wszystkim musimy was bronić.
- Ale jak, gdzie?- Zamarłam.- Nas? Czyli...O Boże...Ona chce nas oboje...- objęłam dłońmi brzuch. Maleństwo poruszyło się z niepokojem.
- Jillian, zaraz tu będzie, przeniesie cię ze sobą.- przerwał mi szybko Olivier. Wiedziałam, że dziewczyna obdarzona jest talentem do teleportacji, ale w tym momencie nie zastanawiałam się nad tym.
Pośpiech, z jakim podejmowano decyzje sugerował tylko jedno - Gloria jest blisko i jesteśmy w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Zachwiałam się, ale William mocno złapał moje ramiona.
- Jill zabierze cię do pewnego domu, z przyczyn wiadomych, nie jest to dom prawdziwy. Arsinoe nie miała za wiele czasu, więc nie oczekujcie cudów, ale to jedyny sposób, by nas tak szybko nie namierzyli. Jasne?- sztywno kiwnęłam głową, patrząc, jak chłopaki podwijają rękawy bluz.
Szykowali się, by w razie czego umożliwić mi ucieczkę. Na samą myśl o Glorii śniadanie podeszło mi do gardła, ale nie dałam tego po sobie poznać.
Stukot szpilek w przedpokoju oznajmił, że moja "taksówka w nieznane" przybyła.
Jillian ze zniecierpliwieniem wyminęła zgromadzonych i ujęła moją dłoń.
- William...- szepnęłam, czując łzy na policzkach. Scałował je, po czym musnął moje wargi.
- Zobaczymy się na miejscu, nie bój się.- próbował być przekonywujący, ale jego oczy pozostały puste.
Nie zdążyłam nawet mrugnąć, gdy poczułam, jak moje stopy odrywają się od podłoża. Nauczona doświadczeniem zacisnęłam powieki, pozwalając Jillian objąć się w talii.
Myśli wirowały mi głowie, ale nie miałam siły, by ogarnąć. Zdusiłam szloch, opierając głowę na ramieniu Jill i poddałam się lekkim turbulencjom. Dopiero, gdy stuknęłam bosymi nogami o podłogę, oderwałam się od niej z cichym czknięciem.
Pokój, w którym się znalazłyśmy był ascetycznie urządzoną sypialnią, ale nie na tym skupiłam resztki uwagi.
Arsinoe, Graciella i Nika poderwały się z kremowych foteli, ale Jillian powstrzymała je gestem.
- Musi odpocząć. Zrozumcie.- Dziewczyny kiwnęły głowami. Zanim się zorientowałam, leżałam już na miękkim materacu, ogromnego dębowego łoża, a Nika opiekuńczo wyciągnęła ku mnie dłonie.
Fala senności i ukojenia zalała całe moje ciało.
Tylko dwie samotne łzy zdążyły jeszcze spłynąć na poduszkę, zanim zupełnie wyłączyłam się z rzeczywistości.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Annie
Moderator
Dołączył: 15 Mar 2009
Posty: 1835
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Śro 21:10, 23 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Ojej. Ta Gloria to nigdy nie odpusci! Bitch z niej!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Init
Administrator
Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 2526
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Oc./Lbl.
|
Wysłany: Czw 18:20, 24 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Nie, ale dlaczego, to się dopiero okaże ;x
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Annie
Moderator
Dołączył: 15 Mar 2009
Posty: 1835
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Czw 19:08, 24 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Moze po prostu życie ja kopnęło w tyłeczek i się mści. Zupełnie jak ja. To jednak nie jest taką bitch
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Init
Administrator
Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 2526
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Oc./Lbl.
|
Wysłany: Pią 19:42, 25 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Niee...Ale to będzie dosyć dziwne, ostrzegam xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Annie
Moderator
Dołączył: 15 Mar 2009
Posty: 1835
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Pią 21:08, 25 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
No dobra.. jakoś to przeżyję, przecież ;]]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bella
Administrator
Dołączył: 03 Mar 2009
Posty: 915
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Ostrowiec
|
Wysłany: Sob 12:58, 26 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Dziwne...znając Ciebie zdziwiłabym się gdyby było inne xd
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Init
Administrator
Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 2526
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Oc./Lbl.
|
Wysłany: Nie 17:41, 27 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
haha, dobra, dodam coś może koło wtorku, bo chwilowo przygotowuję się psychicznie do pakowania xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Annie
Moderator
Dołączył: 15 Mar 2009
Posty: 1835
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Nie 17:52, 27 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
ojej... Każesz nam żyć w niepewności?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Init
Administrator
Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 2526
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Oc./Lbl.
|
Wysłany: Wto 17:37, 29 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Tu też chwilowo prawdopodobnie nie będzie nic nowego, chyba, że uda mi się jakoś dostać do neta xD
3.
Ocknęłam się niecałe 12 godzin później. Jasne światło poranka raziło w oczy, ale bardziej przejęłam się, że moje maleństwo może być głodne. Jak na zawołanie rozległo się ciche pukanie do drzwi.
- Hej, nie przeszkadzam?- Nika wychyliła się zza framugi, niosąc tacę wypełnioną jedzeniem.
Na sam widok mój żołądek wykonał potrójne coś tam, z tulupem, czy jak to zwą. Zauważyła to i natychmiast podeszła. Rzuciłam się na francuskie rogaliki z nadzieniem jabłkowym, jakby nie jadła, co najmniej pół roku. Nika przyglądała mi się ze smutnym uśmiechem, gdy nagle coś sobie uświadomiłam.
- Mogę cie o coś spytać?- Zaczęłam ostrożnie, po łyku ciepłego mleka. Kiwnęła głową.
- Jak to się stało, że jesteś wampirem?- Zapytałam cicho, ale ona cała zesztywniała.- Przepraszam, nie chciałam...Zapomnij..- Machnęłam lekceważąco ręką, ale ona wzięła głęboki oddech.
- Skąd, tylko...Dawno nie opowiadałam tej historii. Chcesz posłuchać?
- Jasne- zawołałam z podekscytowaniem, dopiero po chwili zdając sobie sprawę, że to chyba nietakt.
Nie skomentowała tego w żaden sposób, tylko zwróciła głowę w stronę okna i zaczęła mówić.
Wszystko zaczęło się jakieś 70 lat temu. Miała wtedy niecałe 17 lat. Moja rodzina należała do najbardziej znanych, bogatych i poważanych w całym Londynie. Ta, tam właśnie się wychowałam. Londyn był moim sercem, życiem, powietrzem. Mijały lata, a ja żyłam w słodkiej beztrosce. Bale, wystawy, przyjęcia – to był cały mój świat. Najbliżsi nie szczędzili na mnie pieniędzy, zawsze dostawałam to, co najlepsze. Ale nie byłam tylko pustą salonową lalą. Przyznam nieskromnie, że sama też byłam wyjątkowo utalentowana. Na przemian śpiewała w operze, tańczyłam w balecie, malowałam. Wyrobiłam sobie wyjątkowo wysoką markę, dzięki czemu nigdy nie narzekałam na brak zainteresowania, a tym samym na brak adoratorów. Był taki jeden, szczególnie nachalny. Wysoki, zabójczo przystojny, z dobrej rodziny. Idealny kandydat na męża. Byłam nawet ku temu skłonna, osiągnęłam bowiem wiek, odpowiedni do porzucenia stanu wolnego. Jednak w moim, wkrótce narzeczonym, było coś…złowieszczego, coś, co nie pozwalało się nam zbliżyć. Gdy mnie obejmował, całował, czułam bijący od niego chłód. Bywało, że w gniewie jego oczy ciskały przerażające błyski, a on sam dziwnie obnażał zęby.
W takich chwilach bałam się go, bałam nieopisanie. Co z tego, że mu przechodziło, skoro przez te kilka chwil wyglądał, jakby chciał mnie zabić? Życie jednak toczyło się dalej, więc trzeba było stwarzać pozory. Po jednym z kolejnych koncertów zamknęłam się w pokoju. Miałam dość, płakałam z bezsilności. Przeklinałam każdy dzień tej marnej egzystencji. Po raz pierwszy sama chciałam to wszystko skończyć.
Wtedy pojawił się on. Mój anioł. Mój wysoki, ciemnooki anioł o włosach koloru miodu. Chwilę tak wpatrywaliśmy się w siebie, otoczeni pękami róż od wiernych fanów. Nie pamiętam, kiedy do mnie podszedł, objął ramieniem, jakby umiał odgonić dręczące mnie demony. Zaiste, tak się czułam. Ten moment przypieczętował historię reszty mojego krótkiego życia. Gdy tylko nadarzała się okazja, uciekaliśmy od całego miejskiego zgiełku. Mieliśmy siebie, cóż więcej chcieć? Wkrótce okazało się, że jest coś jeszcze. Spodziewałam się dziecka. Dziecka mojego anioła. Wiedzieliśmy, że to oznacza tułaczkę, moi rodzice nigdy nie zaakceptowaliby takiego zięcia. Ułożyliśmy wiec plan ucieczki, zgromadziliśmy skromny dobytek. Tej nocy, gdy miała na zawsze opuścić wygodny świat, mój narzeczony czekał na mnie w naszym wspólnym domu. Biła od niego zimna furia. Wiedział dobrze, że w moim zaokrąglonym brzuchu nie kryje się jego dziecko.
Bez słowa podszedł i popchnął mnie na ścianę. Nie krzyczałam, nikt i tak by nie usłyszał. Trzęsłam się tylko ze strachu o moje maleństwo. Nie dbałam o to, co się ze mną stanie, to ono było najważniejsze. Ale właśnie to szczęście postanowił odebrać mi narzeczony. Nie, nie bił, położył jedynie dłoń na moim czole, intensywnie wpatrując się w punkt na ścianie. Dziecko gwałtownie zaprotestowało, czułam jak wierzga się, błagając o pomoc.
Do tej pory nie mogłam nawet drgnąć, ale teraz, gdy zdałam sobie sprawę, że rodzę, obudziła się długo skrywana agresja. Cudem uciekłam zaskoczonemu narzeczonemu i ukryłam pośród ciemnych londyńskich ulic. Tego, co było daje nie pamiętam, wiem tylko, że gdy otworzyłam oczy, Daniel, mój anioł, nucił kołysankę. W ramionach trzymał coś maleńkiego…Coś…zawirowało mi w głowie. Żyliśmy oboje! Czuły uśmiech Daniela mówił wszystko. Będziemy szczęśliwi. Jakby na potwierdzenie, maleństwo zakwiliło. Co sprawiło, że znów poczułam się słabo? Nie wiem. Ale fakt faktem, że było to ostatnie wspomnienie tamtego życia. Upadłam, wijąc się w konwulsjach. Kazałam Danielowi uciekać. Nie chciał, widząc, co się ze mną dzieje, ale instynkt rodzicielski wziął górę. Mój koszmar trwał.
Gdy wreszcie zdołałam otworzyć oczy, narzeczony uśmiechał się triumfalnie. Znajdowaliśmy się w pustym, ogromnym pokoju. Jedyny element wystroju stanowiło staromodne, złote lustro z ciężką ramą. Zerknęłam w nie odruchowo, a krzyk, który wyrwał się z mojego gardła jeszcze długo odbijał się echem po ścianach. To, co patrzyło na mnie z drugiej strony nie mogło być człowiekiem. Trupioblada cera, błyszczące niezdrową czernią oczy i rozwichrzone jasne włosy opadające na kościste ramiona – w najgorszych snach nie widziałam takiego stworzenia. Poniekąd jednak, gdy pierwszy szok już minął, można było doszukać się w tym wszystkim jakiegoś piękna, jednak nigdy pogodzenia się z losem.
Tak, stałam się tym, czym był on. Wampirem. Potępionym dzieckiem piekieł.
Nie pozwalając mi na choćby jeden pisk, z okrutnym uśmiechem mój oprawca podszedł i objął mnie ramieniem.
- Tak piękna…Witaj w mojej bajce. Nie spodziewaj się tu szczęśliwego zakończenia. Nigdy go nie zaznasz. Mogłaś być moja, mogłaś mieć to wszystko – młodość, bogactwo, moją miłość. Na zawsze. Wybrałaś inaczej, ale ja nie zrezygnowałem z obdarowania cię ślubnym prezentem. Nieśmiertelność, spytasz, czemu mi ją dajesz, gdy chciałam odejść?- Musnął palcem mój policzek. Zadrżałam.- Otóż, to najlepsza kara, jaką mogę ci wymierzyć za niewierność, kochanie. Widzisz, posiadamy taką cudowną cechę…Każdy z nas ma w swoich kłach tyle jadu, by starczyło na zmienienie tej jednej, jedynej, najdroższej osoby, na zachowanie jej życia. Gdy go stracimy, pozostajemy samotni na zawsze. Zgadnij, jaki los czeka ciebie?- Syknął wprost do mojego ucha.
Stęknęłam.
- Tak, moja droga. Samotna na zawsze. Widzisz to?- Podstawił mi pod nos swoją dłoń. Na wierzchu leżały cztery długie, białe, ostro zakończone zęby, przypominające kły wilka. – Powiedz „Żegnaj, nieśmiertelny kochanku”. – Wycedził i jednym ruchem zgniótł je na pył. – Miłego życia.- Wyszeptał jeszcze i złożywszy pocałunek na mojej szyi, zniknął.
Tępo wpatrywałam się w ścianę. Chociaż brzmi to niewiarygodnie, wiedziałam, że on nie kłamie. Stałam się potworem. Nicoletta Dora Arendorth odeszła, pozostawiając po sobie jedynie cień, który miał nigdy nie zaznać ukojenia.
Szalałam z rozpaczy. Nie taki los wybrałam, został mi on narzucony. Na dodatek miałam pozostać na wieki sama, bo ten potwór...- Zasyczała.- Ten potwór pozbawił mnie jedynej szansy na szczęście.
Zamilkła, a jej twarz stężała w wyrazie rozpaczy. Odruchowo przytuliłam się do jej ramienia, a ona pogładziła mnie lekko.
- Długo błąkałam się po świece, nie mogąc znaleźć sobie miejsca. Byłam tak potwornie samotna, tak bardzo pragnęłam mieć kogoś obok siebie, a jednocześnie wiedziałam, że dla każdego człowieka przebywanie ze mną stanowi śmiertelne niebezpieczeństwo. Byłam młodym wampirem, który nie do końca panuje nad swoimi potrzebami. Jeśli udawało mi się pobyć chwile z istotami ludzkimi, to i tak prędzej czy później kończyli, jako mój posiłek.- Zamilkła na moment, przymykając oczy.- Nie chciałam tak żyć i nawet nie umiem ci powiedzieć, jak wiele razy próbowałam ze sobą skończyć. Wiele czasu minęło, zanim pogodziłam się ze swoją nieśmiertelnością i nauczyłam na tyle się kontrolować, by móc współistnieć z innymi istotami, nie robiąc im przy tym krzywdy.
- Świetnie ci to idzie.- Wypaliłam, a ona spojrzała na mnie z życzliwym uśmiechem.
- Lata praktyki, uwierz mi…W każdym razie, gdy stałam się już mniej szkodliwa dla innych, a także, gdy poznałam charakter mojej mocy, postanowiłam znaleźć miejsce, gdzie mogłabym jej używać w dobrym celu. Tak znalazłam się najpierw w przytułku, a następnie jako wolontariuszka w prywatnym domu opieki dla osób starszych. Na początku nie powierzali mi zbyt odpowiedzialnych zajęć, ale gdy zorientowali się, że moja obecność sprawia, że pacjenci czują się o wiele lepiej, dyrektor zaproponował, bym zajęła się wyjątkowym podopiecznym.- Kątem oka, zauważyłam, jak jej twarz rozjaśnia uśmiech. Najwyraźniej to wspomnienie należało do przyjemniejszych.- Miał grubo ponad 80 lat i cierpiał na wiele chorób, ale pomimo to był bardzo pogodnym staruszkiem. Tuż przed drzwiami dowiedziałam się także, że jest ojcem właściciela tego domu. Niewiele mnie to już obchodziło, bo stojąc tam poczułam się nagle bardzo dziwnie, coś jakby cofnięcie się w czasie. Ledwo usłyszałam, że pielęgniarka prosi, bym weszła do pokoju, zrobiłam to zupełnie machinalnie i zamarłam.- jej oczy zabłysły.- Mogło minąć 70 lat, mógł się postarzeć, mogły trawić go choroby, ale nie było sposobu, bym go nie poznała…- wyszeptała.
- Daniel?- Wydusiłam, a Nika pokiwała głową.
- Mój Daniel, mój niedoszły mąż. W jednej chwili zrozumiałam, że właścicielem tego budynku musi być mój syn. Możesz sobie wyobrazić, jaki przeżyłam szok. Jakiś czas po prostu stałam i gapiłam się na niego szeroko otwartymi oczami, nie byłam nawet w stanie się odezwać. – Westchnęła lekko.- Teraz jestem tam codziennie, bo dzięki mojej mocy mogę uśmierzyć każdy jego ból, tym samym, choć w maleńkim stopniu wynagrodzić mu te lata rozłąki…- zająknęła się.
- Nie mów tak! – Zaprotestowałam gwałtownie.- Przecież to nie twoja wina! – Spojrzała na mnie ze smutnym uśmiechem.
- Też mnie o to prosił…- wyszeptała po chwili ze wzrokiem utkwionym w oknie.
- Prosił?
- Może wyda ci się to dziwne, ale…On mnie poznał. Ledwo mówi, nie porusza się, praktycznie nic nie robi samodzielnie, ale gdy tylko wtedy do niego podeszłam od razu ujął moją dłoń i zaczął nucić tę kołysankę, którą śpiewał kiedyś naszemu synkowi…- odparła, załamującym się głosem.
- Nika…- wychyliłam się ostrożnie zza swojego ogromnego brzucha. Co więcej mogłam zrobić? Jej historią wstrząsnęła mną i dopiero teraz zrozumiałam, dlaczego zawsze wydawała mi się taka smutna i zamyślona. To życie ukształtowało ją tak a nie inaczej. Życie i przewrotna fortuna.
Bez słowa wtuliła się w moje ramiona.
Zamrożone w czasie tęskne, zakazane życzenia.
Przeklęte i święte.
Blizny mych rozbitych pocałunków.
Co nastąpi, jeśli jutro jest osłonięte?
Moja wieczna noc.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Annie
Moderator
Dołączył: 15 Mar 2009
Posty: 1835
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Pią 21:58, 02 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
łał..
Tylko jedno ale. Kto był w końcu wampirem? BNo sie zgubiłam na początku. Z którym ona miała stanąć na ślubnym kobiercu? Z tym Danielem? Ale przecież potem jest cośtam z tułaczką..
No kurde...
Jestem tępa..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Init
Administrator
Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 2526
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Oc./Lbl.
|
Wysłany: Pią 23:23, 02 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Jej niedoszły mąż był wampirem, a Daniel kochankiem, ale człowiekiem:)
I był tym staruszkiem, którego potem odnalazła w szpitalu:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Annie
Moderator
Dołączył: 15 Mar 2009
Posty: 1835
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Sob 20:26, 03 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
ahaa, no dobra... juz kumam xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1
|
|