Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Init
Administrator
Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 2526
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Oc./Lbl.
|
Wysłany: Śro 12:08, 14 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Wszyscy ze sobą ślub, dzieci i rozwód? ;x
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Init
Administrator
Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 2526
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Oc./Lbl.
|
Wysłany: Śro 13:43, 14 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Ostrzegam...Się dzieje...;x
18.
Dotąd miałam nadzieję. Dotąd miałam, dla kogo żyć.
Dotąd chciałam walczyć. Dotąd miałam dla kogo.
Teraz umarłam. Czułam to aż za dobrze. Chociaż moje serce nie biło od dawna, to miałam wrażenie, że rozsypało się w proch.
Przechodziłam z rak do rąk. Od zawsze. Najpierw rodzice, później Marek, moi bracia, Cullenowie.
Nawet teraz.
Pierwsze trzy godziny pilnowała mnie Esme, dalej Bella, Rose i Alice. Nessie wiernie trwała u mego boku, płacząc bezgłośnie.
Nie obchodziło mnie, gdy mówiły, że Emmett, Jasper, Edward i reszta zajęli się doprowadzaniem do porządku sytuacji w Voletrze. Aro, Kajusz i Jane sprowadzono do głębokich lochów, pozostałe wampiry wypowiedziały im posłuszeństwo. Chelsea dla bezpieczeństwa przepadła w płomieniach, a z nią jej partner, Afton.
Nie miało to dla mnie znaczenia. Sama czułam, jakbym znalazła się w samym środku ogniska.
Ciało i umysł stanowiły dwie odrębne rzeczy, które nie były kompatybilne. Ciało stało się bezużytecznie, nie podlegało mojej woli, umysł bez przerwy zacinał się, przez co coraz częściej przebywałam na granicy świadomości. Nie przeszkadzało mi to. Chciałam już tylko umrzeć. Albo żyć w wiecznej żałobie. Nic więcej.
Nie wiem, ile czasu tak leżałam.
- Saffi, musisz wstać.- Coś kliknęło w mojej głowie. Głos Fabia brzmiał bardzo zdecydowanie. Spojrzałam na niego umęczonym wzrokiem.- Czas na ciebie. Czas na wymierzenie kary.- Syknął. W nienawiści był taki sam jak ja.
Wstałam powoli i nagle wpadłam na pewien pomysł.
- Wyjdź i poczekaj na mnie.- Rozkazałam beznamiętnym głosem, po czym ruszyłam do szafy. Moje stare stroje nadal tam były.
Z wyrachowaniem założyłam to, czego nie miałam okazji nigdy wcześniej. Długa, rubinowa, lśniąca suknia, obcisła, z dekoltem niemal po pas sprawiła, że wreszcie wyglądałam jak prawdziwa wampirzyca. Pozwoliłam włosom opaść swobodnie na ramiona, ale na palca prawej dłoni założyłam ozdoby sygnet. Uśmiechnęłam się z satysfakcją do odbicia w lustrze. Tak miałam wyglądać. Trzecia Żona. One, Athendora i Sulpicia, ubierały się tak codziennie, z moją inicjacją czekano. Ale teraz pokażę im, kto tu rządzi.
Fabio nie skomentował w żaden sposób mojego ubioru, ale widziałam, jak kąciki jego ust unoszą się lekko. Bez trudu dostałam do Sali Wyroków.
Byli tam już wszyscy - Cullenowie po prawej, Denalczycy po lewej. Nawet Sam i Jake. Megan, Olivier i Penelope czaili się z tyłu. Moi bracia stali na środku, pilnując dwóch więźniów, wpatrujących się we mnie z nienawiścią. Jane przytrzymywał lekko Alec, a jej oczy były przyjemnie nieprzytomne. Uśmiechnęłam się krzywo.
- Mała zamiana ról, prawda panowie?- Aro i Kajusz zasyczeli cicho.- Nie bójcie się, nie zamierzam długo z wami rozmawiać. Prawdę powiedziawszy...Właśnie zaczynam egzekucję.- Podniosłam wyżej brodę, powolnymi krokami zbliżając się do klęczących mężczyzn. Obaj świetnie skrywali strach, natomiast zgromadzeni poruszyli się niespokojnie. Nie obchodziło mnie to. Wszelkie uczucia wygasły we mnie pierwszego dnia. Teraz liczyła się tylko zemsta.
Położyłam dłonie na twarzy Kajusza. Nie drgnął nawet, ale przewiercał mnie spojrzeniem.
- Żegnaj.-Warknęłam i jednym szybkim ruchem skręciłam mu kark. Nessie jęknęła cicho. To samo uczyniłam z Aro. Nie miałam mu nic więcej do powiedzenia.
Na mój widok uśmiechnął się tylko i wyszeptał: Nigdy go nie odnajdziesz, tak jak nie odnajdziesz pocieszenia.
- Nie szukam pocieszenia.- Odparłam spokojnie.- Szukam tylko zemsty i satysfakcji.
Rozczłonkowanie obu wampirów poszło mi nadspodziewanie sprawnie. Jasper i Emmett rozpalili tuż obok ogromny stos, w który bez mrugnięcia okiem wrzucałam poszczególne kawałki.
Gdy wreszcie nie zostało już nic, podniosłam się i przybierając kamienny wyraz twarzy odwróciłam się do zgromadzonych.
- Tak właśnie kończą tyrani, głusi na kogokolwiek innego. Zwracam wam wolność, ci, którzy byliście tutaj niewolnikami, na usługach dwóch potworów. Możecie zrównać to miejsce z ziemią, lub pozostać tutaj, jak długo zechcecie. Żegnajcie.- Zakończyłam, kierując się do wyjścia, ale Alec niepewnie zastąpił mi drogę.
- Chcemy tu zostać...- Rzekł cicho, patrząc mi głęboko w oczy.- I chcemy, byś teraz ty nas prowadziła.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Annie
Moderator
Dołączył: 15 Mar 2009
Posty: 1835
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Śro 14:39, 14 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
łał! Megaaaa^^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Init
Administrator
Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 2526
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Oc./Lbl.
|
Wysłany: Śro 17:25, 14 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Zawsze chciałam to zrobić...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Annie
Moderator
Dołączył: 15 Mar 2009
Posty: 1835
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Śro 22:02, 14 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Z zimna krwią ich zabiłaś xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Init
Administrator
Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 2526
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Oc./Lbl.
|
Wysłany: Czw 18:45, 15 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
To było moje największe marzenie:P
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Annie
Moderator
Dołączył: 15 Mar 2009
Posty: 1835
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Pią 22:33, 16 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
ach.. ^^ czy czujesz sie usatysfakcjonowana?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Init
Administrator
Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 2526
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Oc./Lbl.
|
Wysłany: Sob 19:31, 17 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Zdecydowanie:P
Musiał być taki mocny akcent na koniec:P
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Annie
Moderator
Dołączył: 15 Mar 2009
Posty: 1835
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Sob 21:20, 17 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
heheheee xd
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Init
Administrator
Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 2526
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Oc./Lbl.
|
Wysłany: Nie 20:32, 18 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Ale już będzie grzecznie..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Annie
Moderator
Dołączył: 15 Mar 2009
Posty: 1835
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Nie 20:47, 18 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
no ja myślę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Init
Administrator
Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 2526
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Oc./Lbl.
|
Wysłany: Wto 11:18, 20 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
19
Nessie ścisnęła moją dłoń.
- Jesteś pewna? Zostajesz?- Spytała smutno.
Kiwnęłam głową.
- Jakby nie patrzeć, tutaj jest moje miejsce. Moje i Marka...- Wyszeptałam, prześlizgując wzrokiem po posągach. Czy któryś z nich mógł być moim ukochanym?
- A co z naszym ślubem? Już dałam na zapowiedzi...- Próbowała zażartować. Uśmiechnęłam się.
- Jake się lepiej nadaje. Podobno parom homoseksualnym jeszcze nie przysługują ulgi na bilety autobusowe.- Zachichotała.
- A parom pół wampirzycy i pół człowieka z wilkołakiem tak?- Uniosła sceptycznie brwi.
Z głębi zamku dobiegło nas przeciągłe wycie.
- Chyba twój narzeczony cię wzywa. Biegnij.- Ucałowałam ją w oba policzki i po chwili zostałam sama. Dosłownie.
Na ten moment Volterrę opuścili wszyscy, poza mną i Alec`iem. Denalczycy wrócili do siebie, Cullenowie do Forks, szykować się na wesele Renesmee i Jacoba, członkowie straży rozpierzchli po świecie, na pewnego rodzaju "wakacje".
Ja nie chciałam wyjeżdżać. Skoro wkrótce miałam zostać niejako królową, musiałam zapoznać się z wieloma rzeczami, a przede wszystkim pozbyć się Sali Wyroków.
Westchnęłam, w głębi duszy radując się w ogromu prac. To przynajmniej pozwalało mi zapomnieć o bólu.
- Hmm...Saffi?- Alec z założonymi rękoma przysiadł się na moją ławkę. Pozwoliłam mu tak do siebie mówić, bo gdyby nie on, kto wie, jak by się sprawy potoczyły.- Muszę ci coś powiedzieć?- Zerknęłam na niego z ciekawością.- Widzisz...Pamiętasz naszą rozmowę przed tym wszystkim. O tym, po której stronie jestem?- Przytaknęłam.- Marek...- Zawahał się.- Marek był poniekąd moim ojcem.- Rzekł ledwo słyszalnie. Zamarłam.- Przemienił mnie, bo byłem ciężko chory. Tylko to mogło mnie uratować. Jane wcale nie była moją siostrą, Aro stworzył ją, bo nie chciał, bym był sam.- Skrzywił się.- Matka zmarła przy porodzie, a Marek odnalazł mnie w ruinach jakiegoś domu. I pokochał...Ale nawet mnie darzył takim uczuciem, jakim obdarzył ciebie.
- Wiem, Alec...- Wyszeptałam z gardłem ściśniętym tęsknotą. Chłopiec oparł się o moje ramię, a ja przegarnęłam go szybko do siebie.
- Jesteśmy jak dwie sieroty po tej samej osobie.- Rzekł nagle.
- Teraz mamy siebie.
Wzięłam głęboki oddech.
Jesienne słońce przedostawało się przez szpary w drewnianym dachu, złote i rude liście, smagane wiatrem upadały na ziemię, tworząc barwny dywan.
Ten sam nas muskał ocean księżycem zroszony,
Od dnia jasnego o siedem mórz oddalony...
Zapach morza przed świata przebudzeniem,
Porywa mnie do ciebie,
W żalu pełne wspomnienie...
Wtem, wśród otaczającego nas ogrodu wzbił się mocny, głęboki, męski głos.
Dzieciństwa radości mi przywrócić racz,
Pokaż, jaki jestem, gdy skorupy brak!
Jak pełnia maja, tak i ja
Będę przy tobie, gdy wypowiesz słowa:
Czas naszą miłość na zawsze pochować!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Annie
Moderator
Dołączył: 15 Mar 2009
Posty: 1835
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Wto 17:32, 20 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
achhhh ^^ będzie happy end?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Init
Administrator
Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 2526
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Oc./Lbl.
|
Wysłany: Wto 19:06, 20 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Hmm...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Init
Administrator
Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 2526
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Oc./Lbl.
|
Wysłany: Nie 13:55, 25 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Wielki finał !
Dziękuję za cierpliwość i wytrwałość
20.
- Źle! W prawo. Ile razy mam powtarzać!- Alice warknęła ze złości.
Uśmiechnęłam się lekko. Smukły brunet naprzeciw oddał mi tym samym i mrugnął.
- Alice zawsze była perfekcjonistą.- Westchnęła zrezygnowana Bella, patrząc na mnie.
- Owszem, ale beze mnie byście sobie nie poradzili.- Odparła z satysfakcją.
- Przyznaj się, jesteś w swoim żywiole! Najchętniej wyprawiałabyś wesela, co weekend.- Fuknął Jake.
Alice syknęła, by się uciszył.
Powstrzymując chichot, odwróciłam się i podążyłam do swojej komnaty. Brunet podążył za mną, a gdy tylko znaleźliśmy się poza zasięgiem wzroku pozostałych, przycisnął mocno do siebie i namiętnie pocałował.
- Czy tak właśnie wyobrażałaś sobie nasz ślub?- Wyszeptał, wcale się ode mnie odrywając.
- Idealnie...- Wymruczałam, muskając jego dolną wargę.
- Jesteśmy prawie jak w sekcie. Ile to par?- Zmarszczył czoło.
- Z nami pięć.- Odparłam. Już miał coś odpowiedzieć, gdy zza rogu niepewnie wyłoniła się głowa Edwarda.
- Marku, mogę cię na chwilą prosić?- Mój ukochany westchnął ciężko, pocałował mnie przelotnie i odszedł. Odprowadziłam go wzrokiem pełnym uwielbienia.
Nie spodziewałam się happy end`u. Ciało raz zmienione w kamień nie ma prawa się od niego uwolnić, tak jak wampir nie może na powrót stać się człowiekiem.
Ale gdy tamtego jesiennego wieczoru śpiewałam, w jakiś magiczny sposób rozpacz w moim głosie zdołała poruszyć marmur i przywrócić mi Marka. Nie uwierzyłam, gdy podszedł do mnie powoli, wyglądając dokładnie tak, jak podczas naszego pożegnania - zniknęła dziwna, galaretowata skóra starego nieśmiertelnego, zamglone oczy.
Byłam pewna, że to sen bardzo piękny, ale zupełnie nierealny.
Dopiero, gdy przytulił mnie mocno, bez przerwy powtarzając moje imię, uwierzyłam.
Długo zajęło, zanim byliśmy w stanie rozmawiać o czymś innym poza naszą wspólną przyszłością.
Śmiercią Aro i Kajusza za bardzo się nie przejął, na sposób, w jaki zostałam przeniesiona do Volterry zgrzytał gniewnie zębami.
Ułaskawił również Jane, która jeszcze tego samego wieczoru opuściła zamek, i powtórzył moje słowa o wolności pozostałych członków straży. Ci jednak postanowili zostać z nami, mogąc oczywiście w każdej chwili odejść.
Teraz pozostało szykować się do wesela. I to nie jednego. Upojeni wolnością i swobodą nieśmiertelni wreszcie mogli wyznawać sobie miłość, niektórzy naprawdę dla mnie zaskakującą.
Ewan związał się z Heidi, która dopiero teraz, bez mącącej jej w głowie Chelsea, okazała się być całkiem miła i co chwilę przepraszała za swoje zachowanie podczas spotkania w Forks.
Także Napier nie mógł oderwać wzroku od jednej z wampirzyc. Okazała się nią Tanya, a Kate zdradziła mi w sekrecie, że jej siostra nie były nigdy tak szczęśliwa, jak teraz. Odzyskała spokój po śmierci Iriny i mogła zacząć myśleć o własnej przyszłości.
Największym zaskoczeniem była jednak wybranka Fabia. Zawsze był porywczy, trochę zrzędliwy i kierował się instynktem a nie rozumem, więc gdy zobaczyłam go w towarzystwie cichej i lękliwej Renaty, o mało nie upadłam. Oboje jednak wyglądali jak beztrosko zakochane nastolatki, więc pozostało mi tylko kibicować ich związkowi.
Tylko Alessio wybrał życie samotnika, ale z rzucanych mu przez Alice aluzji wyczytałam, że nie na długo.
Nabrawszy pewności, że nie śnię, ze spokojem zajęłam się planowaniem wesela, przynajmniej w przenośni, bo gdy Alice usłyszała, że zamierzamy urządzić kameralną uroczystość, oczy o mało nie wyszły jej z orbit.
- Nie na mojej zmianie! Nigdy! - Krzyknęła i wzięła się ostro do roboty. Nie zamierzałam się z nią kłócić, szczególnie, że przeżywałam właśnie jakiś festiwal dobrych wiadomości.
- Saffi?- Słodki głos Nessie oderwał mnie od lektury.
- Tak?
- Chciałabym spytać, czy...Nie miałabyś nic, przeciwko, jeśli i my wzięlibyśmy tu ślub?- Zapytała nieśmiało. Zamarłam na jedną setną sekundy, po czym z radosnym piskiem rzuciłam się jej na szyję.
- Jasne, że tak. Tylko powiedz o tym Alice, wiesz, jaką będzie miała frajdę?- Rzekłam, puszczając do niej oko. Ucałowała mnie w oba policzki i pobiegła w stronę wyjścia.
Lista gości zapowiadała się imponująco. Cullenowie i Denalczycy byli pewnikiem, ale ucieszyłam się, gdy i obie sfory zapowiedziały swoje przybycie, Martwiłam się tylko, jak zniosą nasz "zapach", ale właściwie nikt ich przecież nie zmuszał.
Kiedy nadszedł wreszcie ten dzień niemal zapomniałam o wydarzeniach ostatnich miesięcy.
Liczyliśmy się tylko my. Ja i Marek.
Nasze zaślubiny odbyły się, jako ostatnie, gdy księżyc stał już wysoko na niebie.
Mimo ogromu gości, krocząc ku mojemu przyszłemu mężowi nie widziałam nikogo innego. Jego uśmiech, błysk w wpatrzonych we mnie oczach. Nie chciałam niczego innego poza tym, by spędzić z nim resztę wieczności.
Nie zdecydowaliśmy się na typowe zaślubiny. Zamiast przysięgi zrobiliśmy coś, czego pragnęliśmy jeszcze dawno temu.
Złapawszy się za ręce uśmiechnęliśmy się do siebie. Otworzyłam usta i zaczęłam śpiewać.
Zaplotłam we włosy słonce od rana.
Miałam przejść z tobą przez rybną bramę.
Chciałam wykrzyczeć ci, że już wiem.
Ale milczałam jak cień…
Marek delikatnym ruchem przesunął opuszkiem palca po moim policzku i podjął pieśń.
Wyszedłem do ciebie z wielkiego cienia.
Teraz niepewność w pewność zamieniam.
Chciałem wykrzyczeć ci, dać ci znak!
Ale milczałem jak głaz…
Teraz śpiewaliśmy już oboje.
Nie bój się, nie wstydź się mówić, że kochasz.
Nie milcz, bo miłość znów cię ominie!
Nie bój się, nie wstydź się mówić, że kochasz.
Będziesz wołał, nie usłyszy, zniknie w tłumie!
Jak oddać słowami nasze milczenie?
Serce wyśpiewać chce swe pragnienie!
Nie chce mu dłużej zamykać ust!
Kocham Cie teraz i tu!
Mój ukochany gestem poprosił, bym zamilkła i dalej śpiewał sam.
Obracam ku Tobie twarz jak słonecznik.
Co mi źli ludzie, jestem bezpieczny!
Uczę się mówić, dotykać słów!
Kocham Cię teraz i tu!
Nie bój się, nie wstydź się mówić, że kochasz!
Nawet, gdy czujesz, że ranisz ciszę!
Nie bój się, nie wstydź się mówić, że kochasz!
Sercu miło, niebu miło jest usłyszeć!
Nie mogłam już dłużej się powstrzymywać. Gdy nasze usta wreszcie się spotkały zapomniałam o bożym świecie i ledwo zdawałam sobie sprawę, że wszyscy na nas patrzą.
To nie miało żadnego znaczenia.
Nareszcie byliśmy razem. Teraz już na zawsze. Wciąż mocno przytuleni powoli odwróciliśmy się ku zgromadzonym. Każda z par patrzyła na siebie z nieukrywaną miłością, a najbardziej chyba świeżo upieczeni małżonkowie – Jake i Nessie. Posłałam im uśmiech, a oni z radością lekko się skłonili.
Spojrzałam wyczekująco na Penelope. Blondynka skinęła i wyszła na skąpany w księżycowej poświacie podest.
Zobaczyłam jak Edward otwiera oczy ze zdumienia, zaglądając w jej myśli, ale reszta była wyraźnie niepewna, co się dzieje.
Penelope omiotła nas spojrzeniem i mocnym, pewnym siebie głosem zaśpiewała.
Nie bój się, nie wstydź się mówić, że kochasz!
Nie milcz, bo miłość znów cię ominie!
Nie bój się, nie wstydź się mówić, że kochasz!
Będziesz wołał, nie usłyszy, zniknie w tłumie!
Kocham Cie teraz i tu!
Na zawsze!
Kocham Cie teraz i tu!
Temu, do którego to kierowała nie było potrzebne nic więcej.
Seth jednym susem pokonał dzielącą ich odległość i złapał Penelope w ramiona.
Usłyszałam, jak członkowie sfory wciągają głośno powietrze, a Edward kręci z niedowierzaniem głową.
Tylko Jake wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Seth, twoja fascynacja wampirami sięgnęła zenitu.- Zawołał, i wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
Chłopak nie odpowiedział, tuląc do siebie Penelope, jakby bał się, że zaraz ją straci.
Zerknął tylko na mnie i mrugnął porozumiewawczo. Odpowiedziałam mu uśmiechem.
Miłość nie wybiera, byłam tego aż za bardzo świadoma.
Nie przerywając uścisku odwróciłam się ku Markowi i musnęłam jego wargi. Bez słowa podniósł mnie do góry i okręcił a jego twarz rozświetlił zachwyt.
Gdy znalazłam się z powrotem na ziemi, zdaliśmy sobie sprawę, że nasi goście i pozostałe pary ulotniły się dyskretnie, by dać nam odrobinę prywatności.
- Jak sądzisz? Czy Alice będzie wreszcie zadowolona z tego tańca, którego próbowała nas usilnie nauczyć?- Zamruczał cichutko w moje ucho.
- Nie, ale chodźmy. Może się uda.- Zachichotałam, patrząc na niego z uwielbieniem.
- Mamy czas…- odparł i trzymając się mocno za ręce ruszyliśmy ku Sali Balowej.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Init dnia Nie 14:01, 25 Paź 2009, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1
|
|