Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Init
Administrator
Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 2526
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Oc./Lbl.
|
Wysłany: Sob 19:40, 19 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
9.
Po dłuższym kazaniu Carlisle, Jasper i Alice wyperswadowali mi ucieczkę. Stwierdzili dobitnie, że stałam się częścią ich rodziny i są za mnie odpowiedzialni, a to, kogo i dlaczego kocham wcale ich nie obchodzi. Przyjęłam to jednocześnie ze strachem, ale i z ulgą. Wreszcie nie czułam się tak samotna, jak jeszcze niedawno, ale nie chciałam być odpowiedzialna za śmierć któregokolwiek z Cullenów.
Kilka dni po tym, jak wyjawiłam im swoją przeszłość, siedząc w ogrodzie i bawiąc z Renesmee w berka, usłyszałam znajomy dźwięk. Mógł należeć jedynie do przemieszczającego się wampira, w tym przypadku do pięciu. Zaciekawiona, zatrzymałam się, by dowiedzieć się, kim są nasi tajemniczy goście.
Rosalie wychyliła się z okna na półpiętrze i gestem zawołała mnie do środka. Niepewnie przekroczyłam próg, opierając się o futrynę.
- Ona...Ona naprawdę tu jest?- Wysoki męski głos pełny był zdziwienia.
- Tak...Nie wiem tylko, jak na ciebie zareaguje...- Byłam pewna, że twarz Carlisle przybrała teraz niezdecydowany wyraz.
Weszłam do salonu, walcząc z atakiem rozpaczy.
- Saffi...- Wyszeptał mężczyzna.
- Witaj Eleazarze...- Wyszeptałam, a on delikatnie ucałował moją dłoń.
- Nie wierzyłem, że jeszcze...- Zawahał się.
- Że jeszcze żyję?- Skrzywiłam się.
- Że się jeszcze zobaczymy.- Rzekł szybko.- Słyszałem o obławie, Felix, Demetri...- Drgnął.
- Jak widać, jeszcze mnie nie dopadli.- Westchnęłam.- A tobie jak się wiedzie?
- Oto moja partnerka, Carmen.- Wskazał na śliczną wampirzycę za sobą. Posłała mi promienny uśmiech, ale nie zdołałam jej odpowiedzieć tym samym.
- Ja jestem Tanya, a to moja siostra Kate i jej partner Garrett.- Odezwała się inna, kiwnąwszy mi głową. Zacisnęłam usta.
- Przybyliśmy, gdy tylko Carlisle poinformował nas, że...- Zamilkł, zerkając na wchodzących pozostałych członków rodziny.
- Po co to wszystko?- Zapytałam ostro. Gdzie oni mają głowę?!
- Pomyśleliśmy, że w razie czego, lepiej, żeby było nas więcej...- Odezwała się cicho Esme.
- Sfory też są w gotowości.- Dodał Jake.
Warknęłam gardłowo.
- Zgłupieliście, czy co?! Chcecie walczyć z Volturi?! Nie rozumiecie, że...- Edward przerwał mi stanowczo.
- Jakiś czas temu mieliśmy z nimi doczynienia. Carlisle mówił ci, że chcieli nie tylko zabić Renesmee.- Zgromadzeni wydali zbiorowy pomruk.- Ale i powiększyć swoją "kolekcję". Jesteśmy lepiej przygotowani, niż sobie wyobrażasz, więc proszę, nie kłóć się z nami. Chcemy dla ciebie dobrze.
Zakryłam twarz rękami. Dwa razy słyszałam juz te słowa. Za pierwszym razem, gdy musiałam uciekać z Volterry, a drugi, gdy opuścili mnie bracia.
- Posłuchaj.- Ze zdziwiniem zauważyłam, że Rosalie podeszła tak, blisko, że niemal stykałyśmy się nosami.- Teraz jesteś nasza, rozumiesz, a twój los nie jest nam obojętny. Wygraliśmy z nimi raz, damy radę i drugi, co nie?- Odwróciła się do reszty.
- Święte słowa, skarbie.- Wymruczał Emmett, całując blondynkę w czoło, a jednocześnie, obejmując mnie w talii.- Zawsze chciałem mieć dużo małych siostrzyczek.- Zachichotał.
- Em, w gruncie rzeczy Saffi jest od nas starsza..- Zauważyła Bella ze śmiechem.
- Bez szczegółów.- Mrugnął do niej.
Bezsilnie oparłam głowę na jego piersi. Wzruszenie złapało mnie za gardło, gdy słuchałam, jak przekonują mnie, że chcą narażać życie, by mnie chronić. Wreszcie wyprostowałam się i ocierając oczy wyszeptałam.
- Dziękuję...Dziękuję za wszystko.
Po charakterystycznym tupocie odgadłam, że to Renesmee podeszła, by się przytulić. Położyła dłoń na moim policzku i zobaczyłam całą rodzinę Cullenów, naszych gości, Jake`a i ją samą, jak patrzą na mnie z czułością.
Śmieszne, że potrafię wywoływać u innych takie emocje, ale zrozumiałam też, że nikt tu nie kłamał.
Po raz pierwszy od dawna uśmiechnęłam się szeroko.
10.
- Dziewczyno, wpędzisz mnie do grobu.- Zawołał zdruzgotany Edward. Bella tymczasem jak gdyby nigdy nic, siłowała się z ogromną pumą. Mogłaby położyć ją jednym ruchem, ale widocznie chciała się zabawić. W odpowiedzi zachichotała tylko i pozwoliła, by kocisko przewróciło ją na drugi bok.
Odwróciłam wzrok, pogwizdując cicho. Mając po obu stronach Renesmee, Alice, Rosalie i Esme próbowałyśmy jakimś sposobem zmusić Jacob`a do zmiany wyglądu. Brunet kichał i prychał na nas, oburzony, szczególnie, gdy jego przyszła żona zaszła go od tyłu z parą ogrodowych nożyc i cichaczem ucięła kilka pasm z jego długich, czarnych włosów.
- Nessie! - Krzyknął z rozpaczą. Cofając się powoli, podczas ucieczki, zrównał się z Edwardem i wymienili spojrzenia.
- Gratuluję córki.- Jęknął Jake.
- Gratuluje teściowej.- Odparł Edward.
Wybuchliśmy śmiechem, a Renesmee z westchnieniem odrzuciła narzędzie tortur i usiadła przy mnie.
- Nie masz ochoty na polowanie?- Spytała z nadzieją.
- Przecież wiesz, że nie mogę.- Uśmiechnęłam się ciepło.- Penelope?- Blondynka podbiegła w podskokach.- Nie potowarzyszyłabyś naszej drogiej Nessie?- Grymas wykrzywił anielską twarz dziewczynki.
- Chciałabym z tobą...Przejść się.- Bąknęła.
Zamyśliłam się.
- Jasne, ma ktoś coś przeciwko?- Rzuciłam do reszty.
- Bierzesz za darmo, czy mam ci coś do niej dorzucić?- Zarechotał Edward.
Wyszczerzyłam zęby i rzuciłyśmy się w las. Po pół godzinie Renesmee zatrzymała się i zapytała, czy możemy posiedzieć na polanie. Świeciło piękne słońce, więc zgodziłam się, szczególnie, że moja tarcza nie wyczuwała żadnego niebezpieczeństwa. Rozparłam się wygodnie na trawie i zerknęłam na dziewczynę. Nachmurzona patrzyła na mój brzuch.
- Coś nie tak?- Zapytałam.
- Ja się tak fajnie nie świecę.- Rzekła z rezygnacją.
- Ach...No tak.- Zakryłam migoczące ciało.- Przynajmniej możesz wychodzić na dwór w takie dni jak ten. Ja wyglądam jak wielkie bożonarodzeniowe drzewko.
Rozbawiła ją moja mina, ale zaraz spoważniała.
- Mogę ci zadać pytanie?
- Jasne.
Przygryzła wargi.
- Znam Jake odkąd tylko pamiętam. Mama śmieje się, że to bardziej mój Jake, niż ja jestem jego. Wspominała mi trochę o wpojeniu i tego typu sprawach...- Zawahała się.
- Wiem, o co chodzi.
- Zawsze był przy mnie, bronił. Ale odkąd jesteś ty, bez przerwy o tobie wspomina, stał się jakiś zamyślony i nieobecny.- Zasmuciła się.- Czy to wpojenie mogło mu przejść?
Zamarłam. .
- Nie sądzę. To takie wilcze czary mary, które nie mijają.- Rzekłam po chwili.
Milczałyśmy dobre dziesięć minut.
- Kochasz go?- Wypaliła. Spojrzałam na nią, zszokowana.
- Renesmee...Słyszałaś moją historię. Wiesz, kim jest i zawsze już będzie dla mnie Marek. Jake`a lubię, ale nigdy nic więcej.- Odparłam. Odetchnęła głębiej.
- Cały czas mam wrażenie, że oni czegoś ode mnie oczekują, że powinnam go już kochać. Ale ja...- Spojrzała na mnie oczami zdezorientowanego dziecka.- Ja nie wiem, o co w tym chodzi...Też go lubię, nawet bardzo, ale...- Dwie kryształowe łzy spłynęły po jej policzkach.
- Nessie..- Wyszeptałam, przygarniając ją do siebie.- Wszystko się ułoży, zobaczysz. To nie jest tak, że można nauczyć się kogoś kochać. Zobaczysz, że kiedyś, może jutro, może za miesiąc, a może i za rok, poczujesz, że to z nim chcesz spędzić życie. Teraz jesteś, mimo wszystko, jeszcze młodziutka, nie ma się, z czym śpieszyć. - Wyszeptałam, a ona przylgnęła do mnie, jak malutkie dziecko.
- Dzięki.
W toni morskiej Syrena się ukazała,
Mnie i mych pragnień śpiewem wzywała...
Pieśni wciąż tworzę o tamtych tęsknotach,
Wartych wszystkiego, co mogło mnie spotkać...
Sama nie wiem, kiedy zaczęłam śpiewać. Dawno, dawno temu, jeszcze w innym życiu byłam w tym dobra, po przemianie umilałam w ten sposób czas Markowi.
Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że nie śpiewałam od ucieczki z Volterry.
Przymknęłam oczy.
Dziecię znów miało kosztować istnienia,
W darze je niosła dla mnie Syrena -
Mą pierwszą miłością została -
Na skrzydłach aniołów śpiewała...
...Za nic ludzkich uczuć mając zranienia...
*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Annie
Moderator
Dołączył: 15 Mar 2009
Posty: 1835
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Sob 20:35, 19 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
To było wzruszające
A czemu właściwie Saff nie mogła zapolować? Bo ja chyba cos przeoczyłam ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Init
Administrator
Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 2526
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Oc./Lbl.
|
Wysłany: Nie 16:49, 20 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Nie wyjaśniałam tego dokładnie, ale już wcześniej nie polowała z Cullenami
A z grubsza - nie poluje bo nie musi, nie odczuwa tak bardzo głodu itp:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Annie
Moderator
Dołączył: 15 Mar 2009
Posty: 1835
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Nie 19:11, 20 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
ale chwila. Zapolowała raz. Wtedy co obudziła "potwora" tak?
A teraz z Nessie nie chciała i ja mam na to rozwiązanie Otóż bała sie, że moze niechcący rzucić się na dziewczynkę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Init
Administrator
Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 2526
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Oc./Lbl.
|
Wysłany: Pon 10:43, 21 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Tak, z tym że to było poza jej wolą, wiesz, nie mogła się opanować i te sprawy xD
A z tym masz rację, nie poluje na zwierzątka, więc nie wiadomo, co jej w głowie siedzi xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Annie
Moderator
Dołączył: 15 Mar 2009
Posty: 1835
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Pon 21:51, 21 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
jest świrem po prostu xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Init
Administrator
Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 2526
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Oc./Lbl.
|
Wysłany: Wto 11:24, 22 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
11.
- Jakieś nowe wieści?- Jacob pokręcił przecząco głową, ziewając głośno.
- Szczerze, ile jesteś na nogach?- Warknęła Bella. W jej złotych oczach czaiła się złość.
- Nie przynudzaj, mamuśka. Znajdź sobie jakiegoś puchatego kolegę do zabawy, a mnie daj spokój, dobra?- Brunet przeciągnął się.
Siedzieliśmy w obszernym salonie Cullenów. Większość wybrała się na polowanie, my zaś okupowaliśmy podłogę.
Z westchnieniem wstałam.
- Idę na spacer.- Oznajmiłam.
Edward mrugnął porozumiewawczo.
- Coś ostatnio często wychodzisz. Może kogoś podrywasz, co?
- W przeciwieństwie do ciebie nie jestem zaobrączkowana.- Pokazałam mu język i wybiegłam z domu. Jak cień podążył za mną Jacob.
Miałam już tego serdecznie dość i zatrzymałam się gwałtownie. On szybko przemienił się w człowieka i dołączył do mnie.
- Co, koniec wycieczki? Wracamy do domu?- Wyszczerzył zęby. Wypuściłam głośno powietrze.
- Poprawka Jake, ty wracasz do domu, ja biegnę dalej sama, rozumiesz?- Zmarszczył brwi.
- Zatrzymasz mnie?
Przewróciłam oczami.
- Mogę cię uszkodzić.
- Nie jestem aż taki delikatny. Chcesz sprawdzić?- Zachichotał, udając, że napina mięśnie.- Chociaż nie...-Nadął się.- Patrzcie na mnie, to ja i moja cudowna tarcza. Patrz, ale nie dotykaj.
- Odwal się.- Zezłościłam się.
- Dobra, już jestem grzeczny.- Podszedł bliżej i ujął obie moje dłonie. Musiałam wysilić całą wolę, by nie pozbawić go świadomości.
- Prosisz się o guza.- Rzekłam, zrezygnowana.
- Od ciebie? Może być.- Znów się przybliżył. Teraz dzieliło nas nie więcej niż 30 centymetrów.
- Myślisz, że Renesmee nic nie widzi?- Syknęłam. Jacob zamarł.
- Mówiła ci coś?
- Nie.- Od razu postanowiłam, że moja rozmowa z Nessie zostanie między nami.- Nie musiała..
Zamilkł, wyraźnie poruszony. Nagle podniósł rękę i odgarnął ciemne pukle z mojej twarzy.
- Proszę, nie przerabiajmy tego od nowa.- Jęknęłam, ale zrobił swoje.
Nie zauważyłam, kiedy górę wzięły emocje i znaleźliśmy się na trawie, mocno spleceni. Wszystko działo się tak szybko. Zareagowałam dopiero wtedy, gdy poczułam, jak zaczyna działać coraz odważniej i odskoczyłam, oddychając ciężko.
Co się ze mną dzieje, u licha? Romansuję z wilkołakiem pod nosem wampirzej rodziny i dziewczyny, której dopiero co obiecałam, że miedzy nami nic nie ma.
- Cholera, byłem blisko.- Szepnął Jacob, udając złość.
- To był drugi i ostatni raz.- Fuknęłam i wyminąwszy go, rzuciłam się w las. Biegłam długo, tak długo jak trzymałam jeszcze emocje na wodzy.
Wreszcie, gdy byłam już dostatecznie daleko, opadłam na kolana, wstrząsana płaczem bez łez.
Z moich drżących ust wydobywały się ciche słowa piosenki.
Mam nadzieję, modlę się.
Nie chcę zagubić się pomiędzy dwoma sercami.
Podążając za grzechem.
Prawda pod różami.
Daj mi siłę, by stanąć twarzą w twarz
Z błędem, jaki popełniłam.
Teraz to wiem.
Ciemność wewnątrz mnie.
12.
Wróciłam do domu dopiero nad ranem. Widać, że się o mnie bali, ale nie zadawali zbędnych pytań. Przywołałam gestem Penelope i we dwie udałyśmy się do salonu. Miałam nadzieję odpędzić dziwne myśli dzięki jakimś książkom, ale ni było mi to dane.
Najpierw dobiegł nas dźwięk chrzęszczącego żwiru, a później wybijanego okna. Po charakterystycznym zapachu rozpoznałam wilkołaka, przywódcę sfory, Sama. Pobiegłyśmy do salonu, a mnie ogarnęły jakieś dziwne, złe przeczucia. Wystarczyło rzucić okiem na przybyłego, by zacząć się bać. Obnażone kły i ciche warczenie towarzyszące każdemu słowu, które wypowiadał nie wróżyło dobrze.
- Wyczuliśmy na wschód od La Push zbliżającą się grupę wampirów.- Wycharczał.- Nie atakowaliśmy, bo jest ich co najmniej pięcioro a nawet sześcioro.
- Może to grupa Eleazara?- Spytał Carlisle. Sam pokręcił przecząco głową.
- Ich zapach znamy dobrze. Ci są zupełnie nowi, chociaż...- Zerknął na mnie.- Pachną podobnie jak ty.
Struchlałam.
- Volturi? Teraz, tutaj?
Nagle Edward podniósł głowę, krzywiąc się lekko.
- Są świadomi naszych możliwości. Chcą się porozumieć...- Rzekł cicho.
- Ale...?
- To nie Tanya...To...- Przybrał zaskoczoną minę.- Twoi bracia.
Nieświadoma, wybiegłam przed dom. Tak, teraz dobrze to czułam. Alessio, Fabio, Napier i Ewan, pomyślałam z radością. Coś się jednak nie zgadzało. Dlaczego 6?
- Ach...- Jęknęłam z niedowierzaniem.
Cullenowie również wyszli przed dom, a Jasper położył mi rękę na ramieniu.
- Wszystko w porządku?
Kiwnęłam, węsząc zapamiętale.
Przy moim prawym boku pojawiła się Penelope, to rozglądając się wokół, to zamierając.
- Saffi!- Gdzieś z północy rozległo się donośne wołanie. O mało nie zaczęłam krzyczeć z radości.
Po kolei zaczęli wyłaniać się z lasu i zanim spostrzegłam, tonęłam w ich ramionach. Gdybym mogła płakać, zapewne łzy płynęłyby mi ciurkiem po twarzy, ale jedyne, co mogłam zrobić, to bez przerwy wypowiadać ich imiona.
- Tak za wami tęskniłam.- Szeptałam każdemu do ucha. Alessio uniósł mnie wysoko i ucałował w czoło.
- Przywieźliśmy ci prezent.- Rzekł tajemniczo Napier.
- Wy jesteście najlepszym prezentem.- Zawołałam.
- Czyżby?- Uśmiechnął się Ewan i zawołał.- Możecie już wyjść!
Zerknęłam ciekawie. Penelope pisnęła.
Tuż za moimi braćmi stała jeszcze jedna para wampirów. Śliczna szatynka o porcelanowej cerze i potężny blondyn, piękny i groźny zarazem.
- Megan, Olivier!- Krzyknęłam. Oboje chcieli przyklęknąć, ale mocno przytuliłam ich do siebie.
W międzyczasie Alessio i reszta witali się w Cullenami i Samem, i przepraszali za swoje nagłe przybycie.
- Nie mogliśmy dłużej czekać.- Wyszeptał Fabio.- Oni już wiedzą i szykują się na wizytę tutaj. Ledwo, co udało nam się uratować tych dwoje.- Wskazał na Megan i Oliviera.- Podobnie, jak Penelope są u Saffi na służbie, ale nie mogli wcześniej uciec.
- Wspominałeś, że Volturi...- Zaczął Emmett.
- Tak, to kwestia tygodni, może miesiąca. Musimy ją stąd zabrać i...
- Nie, Fabio. Nigdzie nie jedziecie.- Oświadczył stanowczo Edward.- Wszystko już wiemy. To musi się skończyć. Ona musi być wolna.
- Na nas też możecie liczyć.- Odezwał się cicho Sam.
- Alessio, stary druhu, myślisz, że zostawię was w potrzebie?- Tubalny głos Eleazara rozległ się po okolicy.- Wszyscy jesteśmy gotowi walczyć.
- Nie wiem, czy...- Napier wyglądał na zdezorientowanego.
- Dosyć. Nie mam zamiaru już nigdy uciekać.- Rzekłam z mocą.- Wolę zginąć, niż dalej tak żyć.
Zapadła cisza.
Wiedziałam jednak, że to cisza przed burzą.
*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Annie
Moderator
Dołączył: 15 Mar 2009
Posty: 1835
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Wto 15:27, 22 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Zły Jacob! Do budy! Albo ja się tam zaraz pojawię i go zleję xDD
A rozdziały ciekawe Chcę krwi! xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Init
Administrator
Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 2526
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Oc./Lbl.
|
Wysłany: Wto 16:53, 22 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Tylko uważaj, wściekliznę może mieć ;x
Krew? Da się zrobić xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Annie
Moderator
Dołączył: 15 Mar 2009
Posty: 1835
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Wto 17:53, 22 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
No ja też mam wściekliznę, dlatego to raczej z nim będzie krucho xDDD
JAcobie Black! Szykuj się na starcie ze mną, bo przy mnie ta cała Saff jest marna xDD W sensie moich mocy!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Init
Administrator
Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 2526
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Oc./Lbl.
|
Wysłany: Wto 18:04, 22 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Schował się pod stół z podkulonym ogonem...Chyba go nieco przestraszyłaś, a on taki wrażliwy xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Annie
Moderator
Dołączył: 15 Mar 2009
Posty: 1835
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Wto 18:18, 22 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Oj, biedny
Ja kastruję wszystkich, którzy zdradzają swoje dziewczyny!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Init
Administrator
Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 2526
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Oc./Lbl.
|
Wysłany: Śro 11:48, 23 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
I poprawnie
13.
Jake spojrzał na mnie zdegustowany.
- Podobno idziemy ćwiczyć przed walką a nie na podryw.- Rzucił ze złością.
- Dałbyś spokój.- Warknęła w odpowiedzi Renesmee, patrząc na niego z politowaniem.
- Znalazły się przyjaciółki od siedmiu boleści.- Burknął.- Będziemy czekać na polanie.- Wyszedł, mrucząc coś do siebie.
- Mężczyźni.- Mruknęła Nessie.
W ciągu kilku ostatnich dni widocznie się zmieniła. Proporcje jej ciała przybrały kształty bardziej kobiece niż dziewczęce, a z małą pomocą moją i Alice, sprawiłyśmy, że wyglądała co najmniej intrygująco.
Bella nie pochwalała naszych starań, ale Alice uprzedziła mnie o jej awersji do czegokolwiek, co nie jest "rozciągliwą bawełną". Zachichotałam.
- Może to ostatnie chwile mojego życia i mam wyglądać, jak lump?
Przygładziłam włosy i w czwórkę: Alice, Rosalie, Renesmee i ja, stanęłyśmy przed lustrem.
Wszystkie ubrane w obcisłe skórzane czarne spodnie, wysokie kozaki i krótkie koszulki. Do tego ściągnęłam swoje ciemne loki do tyłu, wyprostowałam, przez co przylegały teraz do głowy. Nie miałam ochoty wyplątywać ich później z pazurów któregokolwiek z wilkołaków.
Kilka minut później dotarłyśmy na polanę, gdzie czekali zarówno Denalczycy, obie sfory, Cullenowie i moi bracia. Ci ostatni raźno rozmawiali z Samem i Jakie`em. Nie zwróciłam na to większej uwagi, bo jako faceci na pewno znaleźli jakieś wspólne tematy.
Nasze przybycie sprawiło, że zamilkli i szybko zajęli swoje normalne miejsca.
- Słuchajcie.- Zaczęłam.- Po pierwsze, jak dobrze wiecie, nie zamierzamy walczyć, przynajmniej nie na dzień dobry. Nie zaszkodzi jednak, byśmy przypomnieli sobie, jak to jest komuś przyłożyć.- Emmett wydał krótki okrzyk w stylu "Nareszcie!!". Obdarzyłam go uśmiechem i kontynuowałam.- Podzielcie się w pary, zgodnie z życzeniem. Myślę, że powinniśmy skupić się szczególnie na tarczach i wszystkim, co może nas ewentualnie ochronić.- Skinęłam na Bellę, Napiera, Kate, Fabia i Oliviera. Ten ostatni posiadał interesujący dar wprowadzania dezorientacji wśród wrogów, w razie czego mogło to więc pomieszać na jakiś czas szyki Volturi.- Jeśli to zawiedzie mamy jeszcze Megan, która potrafi odbierać moc innym, pod warunkiem, że dotknie ich ręką. Poza tym, jakby nie patrzeć, jest w naszych szeregach cały oddział wilkołaków.- Posłałam całusa w stronę sfor.
Jake prychnął, a Sam mrugnął porozumiewawczo.
- To jak, bierzemy się do roboty?
- Jeszcze pytasz?- Jasper wydawał się być podekscytowany.
- To, jak, który mi podskoczy?- Udając złość, Ewan wybiegł na środek.
- Chcesz zobaczyć prawdziwego faceta w akcji?! - Garrett nie pozostał mu dłużny.
Zaczęli poruszać się po niewielkim kole, uginając nogi, gotowi do skoku.
Śmiech zamarł mi na ustach. Wszyscy zwróciliśmy głowy na zachód. Rozpaczliwe wycie wypełniło każdą szczelinę w otaczających nas skałach. Było pełne cierpienia i wołania o pomoc, a jednocześnie tak przerażające, że większość po prostu oniemiała.
Edward zerknął na mnie spłoszony.
- Saf, czy to...?- Kiwnęłam głową, podenerwowana.
Głuchy charkot z tyłu uświadomił mi, że wilki są juz w gotowości bojowej.
- Stać, nic nie róbcie,- rzuciłam do nich.
Wycie powtórzyło się, bliżej i głośniej.
- Pójdę do niego, jest ranny.- Powiedziałam, choć nie rozumiał tego nikt poza moimi braćmi.
- A jeśli cię nie pozna?- Napier nie był przekonany.
Juz otwierałam usta, by zaprzeczyć, ale zrobił to ktoś inny.
- Jej miałbym jej nie poznać? Mojej ukochanej wychowanki?- Słaby męski głos sprawił, że zmiękły mi kolana. Usłyszałam za sobą jęk zdziwienia.
Z przeciwnej strony polany patrzył na mnie nie kto inny, ale Josh. Zwykle jasne, platynowe włosy, teraz pozlepiane zaschłą krwią i ziemią sterczały na wszystkie strony. Cały był w ranach i bliznach, a resztki ubrania zwisały żałośnie na jego bladych ramionach. Wyraźnie schudł i jakby zapadł się w sobie, ale jedno się nie zmieniło. Jego cudowne oczy. Lodowo niebieskie, dokładnie takie same, jakie mają psy rasy husky. Delikatnie przyłożyłam mu dłoń do policzka, a on objął ją swoją i przesunął do warg.
- Oh, Josh...- Szepnęłam, przytulając go do siebie.
- Dawno się nie widzieliśmy, ale mam dobrą pamięć.- Odparł, z trudem łapiąc dech.
- Skąd ty...?- Zaczęłam, ale Josh podniósł nagle głowę, a jego spojrzenie wyostrzyło się. Sam i Jake zbliżyli się do nas bezszelestnie, ale na ich twarzach malowało się niedowierzanie.
- Zmiennokształtni...- Wydyszał mój przyjaciel.
- Czy to ty jesteś...- Sam zawahał się.- Dzieckiem Księżyca?
Poczułam, jak Josh sztywnieje w moich ramionach.
- A co ci podpowiada rozsądek, drogi panie alfo?
Tamci zacisnęli usta.
- Jeszcze będzie czas na takie rozmowy. Edward, Carlisle?- Zawołałam.- Pomożecie mu? Musimy zabrać go do domu.
- Jasne.- Odparli jednocześnie.
Kilka godzin później zasiadłam na puchowym dywanie w "sypialni" Rosalie i Emmetta. Na potężnym mahoniowym łożu, wciąż oddychając nieregularnie, spał Josh, a jego blade, kościste ręce, co rusz zaciskały się w pięści.
Zadrżałam, czując narastającą falę wyrzutów sumienia. Oto, jak kończy się próba chronienia mnie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Annie
Moderator
Dołączył: 15 Mar 2009
Posty: 1835
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk
|
Wysłany: Śro 21:25, 23 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Biedactwo. Ideał faceta normalnie, niebieskie oczy, blond włosy ^^ ach..
A Nessie się stara, mogły zamiast w skóry ubrać ją w różowy lateks i dać pejczyk xDD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Init
Administrator
Dołączył: 22 Cze 2009
Posty: 2526
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Oc./Lbl.
|
Wysłany: Czw 18:25, 24 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
haha..Musiałam wprowadzić jakiegoś blondyna, bo coś brunetów mam nadwyżkę w tym opowiadaniu
I powinna jak w jednym bollywoodzkim filmie - wyjść w samym gorsecie szpilkach z opaską na oczach "Zły, zły chłopiec, mrrr", następnie ją zdjąć i zdać sobie sprawę, że patrzy na nią cała rodzina xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1
|
|